Piłka nożna

Wielkie nerwy w Czańcu! Żar wściekły po meczu

today09.11.2025 13:16

Tło
share close

Kibice w Czańcu byli świadkami dużej batalii na kształt meczu o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Rezerwy Czańca wypatrzyły szansę na awans w tabeli bielskiej A-Klasy przeciwko faworytom z Żaru Międzybrodzie Bialskie. Pojedynek obfitował w skrajne emocje – nie obeszło się bez sprzeczek i czerwonych kartek…

Starcie w Czańcu z sędziowskim podtekstem

W normalnych warunkach mecz rezerw LKS Czaniec z LKS Żar Międzybrodzie Bialskie byłby jednym z wielu ligowych pojedynków. Jednak podtekst ostatnich wydarzeń związanych z bielskimi sędziami spowodował, że piłkarze obu zespołów dość nerwowo podchodzili do meczu.

Wszystko przez protest arbitrów, którzy celowo opóźniają rozpoczęcie meczu o 15 minut. W kuluarach raz po raz dało się usłyszeć sporo gorzkich słów w kierunku arbitrów, którzy, ich zdaniem, zastosowali odpowiedzialność zbiorową wobec wszystkich klubów bielskiej A-Klasy bez względu na rozmiar winy. – Dlaczego my mamy odpowiadać za odgórne decyzje podjęte po meczu w Wapienicy? – powiedział nieoficjalnie przedstawiciel jednego z zespołów.

Oczywiście, piłkarze Czańca byli świadomi celu sportowego. Zdobyte trzy punkty dałyby gospodarzom awans na ósme miejsce w tabeli na koniec rundy jesiennej. Goście nie mieli aż tak dużej presji na wynik, jako że ewentualne zwycięstwo nie zmieniłoby ich miejsca w stawce.

Uderzenie-marzenie otworzyło mecz

Zatem pierwsze minuty meczu, co zrozumiałe, upłynęły pod kontrolą Czańca. Gospodarze byli zdeterminowani, by nie popełniać nierozważnych błędów w obronie. Za to w ataku usiłowali szybko operować piłką i zaskakiwać defensywę przeciwnika przeszywającymi podaniami za plecy rywala.

Jedną z lepszych okazji na gola gospodarze wypracowali sobie w 22. minucie, kiedy to Sebastian Wiśniowski znalazł sobie miejsce w polu karnym, ale uderzył niecelnie.

Żar nie pozostał dłużny rywalom dwie minuty później. Po dośrodkowaniu z prawej strony widowiskowo do strzału złożył się Michael Batista, ale jego strzał został zablokowany.

Szczęście uśmiechnęło się do gości w 27. minucie, kiedy to Jakub Waluś technicznie posłał piłkę z obrębu pola karnego w lewy górny róg bramki Czańca.

Stracony gol nie zmienił już i tak ofensywnego nastawienia gospodarzy. Nasiliły się ataki podopiecznych Sławomira Tynki, które nie przynosiły jednak rezultatów. Natomiast po stronie gości z przodu szalał Michael Batista, który raz po raz męczył obrońców Czańca swoimi rajdami w pole karne.

Jeden z wpadów Brazylijczyka o mało co nie zakończyło się podwyższeniem prowadzenia, kiedy w 40. minucie nieprzemyślane zagranie wzdłuż linii końcowej przejął właśnie Batista. Tym razem napastnik nie skarcił rywala, jako że jego strzał minimalnie minął słupek bramki Pawła Kadłubickiego.

Otwarta gra i zbyt wiele emocji

Rozpędzony Żar ani myślał spuszczać z tonu w drugiej części meczu. Nie minęły trzy minuty od wznowienia gry, a grający trener Dawid Kasperek już znalazł się w dobrej pozycji do pokonania golkipera. Po jego strzale futbolówka obiła prawy słupek.

Gdy wydawało się, że Żar zachowuje pełną kontrolę nad meczem, rezerwy Czańca zaskoczyły rywali świetnym wejściem Jonasza Orlickiego w pole karne. Zawodnik zachował zimną krew i mocno uderzył w światło bramki bez szans na interwencję bramkarza.

Po wyrównaniu mecz otworzył się na dobre. Miało to swoje negatywne skutki. Zawodnicy mieli coraz więcej pretensji do arbitra, co skutkowało też konfliktami między graczami. Za ostentacyjne klaskanie zawodnik Żaru Mateusz Stwora obejrzał drugą żółtą i czerwoną kartkę.

W 79. minucie gospodarze stworzyli sobie najlepszą z okazji do objęcia prowadzenia w tym meczu. Wtedy to Krzysztof Bizoń uderzył na bramkę po błędzie bramkarza Żaru. Piłka uderzyła w słupek, po czym została przejęta przez Piotra Brandysa, który zmarnował idealną szansę, pudłując do pustej bramki.

Kilka minut później gospodarze już się nie pomylili, kiedy to Sebastian Wiśniowski znalazł miejsce wśród obrońców Żaru i posłał piłkę w lewy dolny róg bramki.

Osłabieni goście próbowali jeszcze w końcówce odwrócić losy spotkania, ale Czaniec nie wypuścił już tej wygranej z rąk. Zawodnicy Żaru nie ukrywali złości na arbitrów na końcowym gwizdku. Czerwonej kartki nie uniknął Michael Batista, który zbyt ostro dyskutował z sędziami po meczu.

Gospodarze mogą cieszyć się awansem na ósmą pozycję w tabeli. Przed zawodnikami Czańca jeszcze jedno zaległe starcie – domowy mecz z KS Bystrą.

LKS Czaniec II – LKS Żar Międzybrodzie Bialskie 2:1 (0:1)
0:1 Jakub Waluś (27’)
1:1 Jonasz Orlicki (55’)
2:1 Sebastian Wiśniowski (82’)

LKS Czaniec II

Kadłubicki 1 – Orlicki 4, Prus-Osowski 6, Surma 8, Wiśniowski 9, Stokłosa 11 (c), Bączek 14, Majdak 15, Mojeszczyk 16, Stwora 17, Waligóra 21
Trener: Sławomir Tynka

LKS Żar Międzybrodzie Bialskie

Kliś 12 – Olszowski 11, Chodzik 23, Urbaniec 5 (c), Orawczak 2, Hałat 14, Kasperek 8, Waluś 4, M.Stwora 10, O.Stwora 13, Batista 9
Trener: Dawid Kasperek

Autor: Michał Czarniecki