Listeners:
Top listeners:
play_arrow
Radio BIELSKO Przeboje non-stop
play_arrow
Radio EXPRESS FM Prawdziwa Lokalna Stacja
play_arrow
Radio DISCO Zawsze w rytmie!
play_arrow
Radio MEGA Mega Przeboje!
play_arrow
Radio NUTA Same dobre nuty!
W ubiegłym sezonie Paweł Wąsek stanowił o sile polskiej kadry. Dyspozycja zawodnika z Ustronia była jednym z niewielu pozytywnych akcentów ostatniej kampanii. Na efekt swojej ciężkiej pracy przyszło mu jednak trochę poczekać. Mimo że już od austriackiej części Turnieju Czterech Skoczni kręcił się w okolicy czołówki, to wciąż czegoś brakowało… Przełom nastąpił dopiero końcem marca w Lahti – wreszcie udało się stanąć na upragnionym podium. Droga do tego sukcesu wcale nie była łatwa, skoczek musiał zmierzyć się nie tylko z rywalami, ale również z samym sobą. Jego karierę naznaczyły przecież groźne upadki w młodym wieku, a sam otwarcie przyznawał, że często na belce towarzyszył mu strach.
W 2014 roku media obiegła informacja o groźnym upadku 15-letniego przedskoczka na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Do całego zdarzenia doszło podczas porannych testów obiektu przed zawodami Pucharu Świata, a tym zawodnikiem był właśnie Paweł Wąsek. Wypadek wyglądał ponoć bardzo poważnie i do złudzenia przypominał ten z udziałem Thomasa Morgensterna na skoczni Kulm, który kilka dni wcześniej wstrząsnął całym światem skoków narciarskich. Na szczęście w obu przypadkach skutki nie okazały się zbyt dotkliwe, ślad pozostał natomiast w głowie…
Austriaka doprowadziło to do zakończenia kariery, bowiem zwyczajnie nie był w stanie poradzić sobie z lękiem, który towarzyszył mu podczas skoku. Paweł do skoków wrócił dość szybko, ale strach związany z upadkiem pozostał.
-Od ośmiu lat nie opuszcza mnie strach na skoczni. Staram się z tym walczyć, bo mam marzenia, które chcę spełniać. Próbuję to przełamać – mówił w rozmowie ze skijumping.pl w 2022 roku
Najwięcej obaw pojawiało się, gdy panowały trudne warunki, a także podczas występów na skoczniach mamucich. W 2022 roku skoczek wycofał się nawet z tego powodu z udziału w finałowym weekendzie w Planicy. Po jednym ze skoków próbnych na legendarnej Letalnicy, w którym miał pewne problemy w powietrzu, wraz ze sztabem szkoleniowym podjął decyzję o rezygnacji ze startu w kwalifikacjach.
Do Pucharu Świata wchodził jako nastolatek. W 2017 roku podczas inauguracji sezonu w Wiśle nie przebrnął kwalifikacji, w konkursie zadebiutował za to w styczniu – podczas zawodów w Zakopanem. Występ na Wielkiej Krokwi nie przyniósł mu jednak żadnej zdobyczy punktowej – skończyło się na 44. miejscu. Kolejna szansa przyszła następnej zimy – w Wiśle była powtórka sprzed roku, natomiast w stolicy polskich Tatr udało się wywalczyć premierowe punkty.
Następna kamapania nie należała do przesadnie udanych, mimo kilku prób, nie udało mu się ani razu awansować do czołowej „trzydziestki”. Dopiero sezon 2020/21 pokazał, że Wąska stać na solidne występy wśród elity. Pojawiły się pewne przebłyski, a najbardziej pamiętnym sukcesem z tego okresu jest 6. lokata z Niżnego Tagiłu – należy jednak pamiętać, że sporo ekip wysłało na te zawody swoje „drugie garnitury”. Niemniej jednak dało się zauważyć spory potencjał w tym niespełna 21-letnim wówczas zawodniku.
Później były lepsze i gorsze lata, aż w końcu nadszedł sezon 2024/25. To wtedy zawodnik WSS-u Wisła pod wodzą Thomasa Turnbichlera wzbił się na nieosiągalny wcześniej poziom. Z uwagi na to, że nasza kadra należy raczej do tych dość zaawansowanych wiekowo, był on postrzegany, jako młoda nadzieja polskich skoków… Mimo że miał przecież wtedy 25 lat na karku – to tylko pokazuje, jak wielka jest dziura pokoleniowa, która powstała w ostatnich latach. Paweł jest właściwie jedynym „łącznikiem” pomiędzy zawodnikami po „30” a tymi naprawdę młodymi – jak Kacper Tomasiak.
Więcej na temat Kacpra Tomasiaka przeczytacie tutaj: Takiego debiutanta jeszcze nie było. Kacper Tomasiak bije rekordy
Wspomiana kampania nie zaczęła się jednak przesadnie udanie, szło nieźle, pojawiały się lokaty w drugiej „dziesiątce”, ale prawdziwym przełomem był dopiero Turniej Czterech Skoczni. To wtedy pierwszy raz tamtej zimy udało mu się wskoczyć do czołówki. Było 10. miejsce w Oberstdorfie, później 16. w Ga-Pa… Innsbruck przyniósł już 5. lokatę, a w finałowym konkursie poradził sobie niewiele gorzej – był 8.
Reszta kadry notorycznie zawodziła, on natomiast zdawał się stale iść do góry. Niedługo po turnieju był bardzo bliski swojego pierwszego podium w karierze… I to na mamucie – taka ironia losu. W Obersdorfie skończyło się jednak na najgorszym dla sportowca – 4. miejscu.
Następne konkursy nie wyglądały już tak dobrze i mogło się wydawać, że świetny sezon zakończy się bez happy endu w postaci podium – coś na wzór kampanii 2017/18 w wykonaniu Stefana Huli. Ale tutaj było inaczej. Paweł Wąsek zdołał jeszcze raz zakręcić się w okolicy czołowych lokat w Lahti.
Po pierwszej serii był trzeci. Presja była ogromna, a przewaga niewielka. Czwartego Manuela Fettnera wyprzedzał ledwie o 1,1 punktu… Ale to wystarczyło. Po drugim skoku z tej zaliczki zostało mu 0,6 punkta – o tyle wyprzedził Austriaka i stanął na najniższym stopniu podium. Towarzystwo miał nie byle jakie, przed nim uplasowali się Stefan Kraft i zwycięzca zawodów – Anze Lanisek.
Czytaj także: Cała Polska to słyszała. „Czy ty wiesz, co to jest być mistrzem olimpijskim? Leć!”
Obecny rok nie jest już tak udany. Skoczek z Ustronia wyraźnie męczy się od samego początku sezonu, choć ostatnio da się zauważyć pewną zwyżkę formy. Wiele osób słabszej dyspozycji zawodnika upatruje w postaci trenera. Mimo że atmosfera w kadrze prowadzonej przez Thomasa Turnbichlera nie była najlepsza i wielu zawodników otwarcie mówiło, że cieszy się, iż ta współpraca została zakończona, to sam Paweł wypowiadał się pozytywnie o pracy z austriackim szkoleniowcem.
Pojawiały się nawet głosy, że debatowano na temat tego, aby była ona kontynuowana. Sam zawodnik nie chciał jednak zdecydować się na treningi poza kadrą i odrzucił propozycję. Dziś obaj są w zupełnie innym miejscu, ale powodów do radości mają równie mało – Wąsek poszukuje formy i musi zadowalać się pojedynczymi punktami do klasyfikacji generalnej, Turnbichler natomiast męczy się z niemiecką kadrą B – tam również sukcesów, póki co nie widać…
Czytaj także: Sztuczna inteligencja przewidziała wyniku Turnieju Czterech Skoczni. Które miejsce zajmie Kacper Tomasiak?
Autor: Mikołaj Lorenz
jak atrakcyjnie spędzić czas w regionie, jak ominąć korki i jak odpocząć?
close
Copyright Radio BIELSKO