Listeners:
Top listeners:
play_arrow
Radio BIELSKO Przeboje non-stop
play_arrow
Radio EXPRESS FM Prawdziwa Lokalna Stacja
play_arrow
Radio DISCO Zawsze w rytmie!
play_arrow
Radio MEGA Mega Przeboje!
play_arrow
Radio NUTA Same dobre nuty!
Skoki narciarskie to widowiskowa dyscyplina sportu. O tym wie każdy, kto choć raz oglądał zmagania najlepszych w telewizji. Niestety, czasami widzowie stają się świadkami dramatycznych chwil, kiedy to zawodnikom nie udaje się bezpiecznie wylądować i upadają na zeskok. Skutki są różne – od lekkich stłuczeń do poważnych złamań. Kilka takich sytuacji przydarzyło się również na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Przed wami trzy momenty, w których Malinka okazała się kapryśna dla skoczków z elity.

Naszą listę otwiera skoczek WSS Wisła oraz wielokrotny mistrz świata Piotr Żyła. Jego niefortunny upadek przydarzył się podczas inauguracji zawodów Pucharu Świata sezonu 2019/20. Podczas kwalifikacji „Wiewiór” zajął 21. miejsce. Co prawda, odległość 113,5 m nie napawała optymizmem, ale najważniejsze było uzyskanie kwalifikacji.
Po dobrym konkursie drużynowym, w którym Polacy z Żyłą w składzie zajęli trzecie miejsce, przyszła pora na niedzielne zmagania indywidualne. Warunki pogodowe nie były sprawiedliwe, a co za tym idzie – konkurs stał się mniej przewidywalny. Z numerem startowym 47 wiślanin usiadł na belce:
Tuż po wylądowaniu na 119. metrze skoczkowi odjechała lewa narta. To spowodowało utratę równowagi i boleśnie wyglądający upadek. Przez pewną chwilę Żyła nie podnosił się z zeskoku, ale później wstał i sam odszedł na bok z interweniującymi lekarzami. Na zakrwawionej twarzy wiślanina malowała się prawdziwa złość, przez którą skoczek nie chciał nawet słyszeć o opatrunkach, gdy odprowadzono go do karetki.
Jak później zdradził Maciej Kot, Żyła miał wejść do szatni przepełniony emocjami i powiedzieć, że chce skakać w drugiej serii. Jednak niskie noty, które zwykle zawodnik otrzymuje na wskutek upadku, uniemożliwiły „Wiewiórowi” oddanie drugiej próby konkursowej.
Zawody z listopada 2019 roku wygrał Norweg Daniel-Andre Tande, pokonując drugiego Anze Laniska ze Słowenii oraz trzeciego Kamila Stocha. Jak dalej potoczyły się losy wiślanina? W tamtym sezonie Piotr zdołał wygrać konkurs na mamucie w Bad Mitterndorf. Przedwcześnie zakończona kampania z powodu pandemii COVID-19 przyniosła Żyle 11. miejsce w klasyfikacji generalnej.

W przypadku Piotra Żyły upadek na Malince skończył się na zakrwawieniu oraz opuchliźnie. Inny zawodnik musiał zmierzyć się z poważniejszymi konsekwencjami. Miało to miejsce cztery lata wcześniej, podczas zawodów w styczniu 2015 roku.
Warunki do skakania były o wiele lepsze, choć wiatr pod narty się wzmagał. Można było oddawać dalekie próby, jak chociażby Kamil Stoch, który poleciał na odległość 139,5 m. Tuż po nim na belce startowej zasiadł mistrz świata na skoczni normalnej z Val di Fiemme w 2013 roku – Anders Bardal z Norwegii.
Przed skokiem komentator TVP Marek Rudziński wspominał, jak przyjazne dla zawodnika okazywały się polskie skocznie, począwszy od 2008 roku. Wtedy to na Wielkiej Krokwi w Zakopanem Norweg wygrał swój pierwszy konkurs Pucharu Świata w karierze. Pięć lat później Bardal również triumfował, tym razem właśnie w Wiśle.
Jednak los postanowił zadrwić z komentatora i, przede wszystkim, z samego skoczka. Norweg oddał bardzo daleki skok na odległość 140 m – aż sześć metrów poza rozmiar skoczni. Po podparciu skoku Bardal nie dał rady utrzymać się na nogach i upadł na zeskok. Udało mu się wstać niemal natychmiast po zdarzeniu, trzymając się za lewy nadgarstek.
Już po zejściu z zeskoku norweski zawodnik zemdlał z bólu. Został odwieziony do szpitala, gdzie go opatrzono. Stało się jasne, że Anders Bardal nie będzie mógł wystartować w głównym konkursie. Jego miejsce zajął Amerykanin Nicholas Alexander. W niedzielnych zmaganiach triumfował Austriak Stefan Kraft przed Słoweńcem Peterem Prevcem oraz Niemcem Severinem Freudem.
Sezon 2014/15 był ostatnim w karierze doświadczonego skoczka. Podczas mistrzostw świata w Falun Norweg został mistrzem świata w konkursie drużynowym oraz srebrnym medalistą w mikstach.

Wiele można powiedzieć o upadkach Piotra Żyły oraz Andersa Bardala, ale jedno trzeba podkreślić. Dzięki swojemu doświadczeniu wspomnianym skoczkom udało się ograniczyć fatalne skutki takich historii. Niestety, nie można tego samego powiedzieć o tym, co przytrafiło się Amerykaninowi Jasonowi Colby’emu.
Aspirujący sportowiec zdążył już wywalczyć swoje pierwsze punkty w cyklu Pucharu Świata podczas poprzednich zawodów w fińskiej Ruce, kiedy to zajął 27. miejsce. Do Wisły 18-letni Colby przyjeżdżał z nadziejami na kolejną zdobycz punktową.
Jednak jego nadzieje zostały brutalnie przerwane. Podczas treningu młody zawodnik popełnił błąd podczas lądowania, co poskutkowało upadkiem. Tutaj Colby’emu zabrakło szczęścia – Amerykanin sam opuścił zeskok, ale cały czas trzymał się za prawy obojczyk. Diagnoza była nieubłagana – złamanie. Pechowiec przeszedł operację, po czym powrócił do startów w Pucharze Kontynentalnym w lutym 2025 roku.
Mamy głęboką nadzieję, że po tegorocznych zawodach na skoczni im. Adama Małysza nie trzeba będzie aktualizować powyższego artykułu. Początek rywalizacji na Malince już w czwartek, 4 grudnia.
Autor: Michał Czarniecki
Codziennie od poniedziałku do piątku od 5:30 do 10.
close
Copyright Radio BIELSKO