Bielsko-Biała

To nie był przewodnik

today04.11.2024 11:18

Tło
share close

Polski turysta zginął w sobotę Tatrach Słowackich. Mężczyzna prowadził grupę rodaków na Gerlach. Ten człowiek nie może być nazywany przewodnikiem, nie posiadał żadnej ważnej licencji – mówi naszej redakcji Rafał Wojciechowski z Klubu Wysokogórskiego z Bielska-Białej.

Turyści wybrali się tzw. drogą Tatarki i utknęli pod szczytem. Prowadzący grupę mężczyzna spadł ze szlaku i zmarł. Pozostałych sprowadzili z góry ratownicy.

 
Grupa polskich turystów, bez niezbędnego sprzętu do wspinaczki wysokogórskiej, była prowadzona przez jednego członka grupy na Gerlach na Słowacji. Gdy przewodnik spadł w przepaść, reszta grupy utknęła na końcu drogi Tatarki — informowało słowackie Górskie Pogotowie Ratunkowe. 
 
W ślad za tym komunikatem, polskie media, w tym Radio Bielsko, podając informację o tragicznym wypadku, mówiły/pisały o śmierci „przewodnika”.
Z naszą redakcją skontaktował się jednak Rafał Wojciechowski z Klubu Wysokogórskiego w Bielsku-Białej, który podkreśla, że w ten sposób mężczyznę prowadzącego grupę na Gerlach określać nie można. 
 
Ten człowiek nie może być nazywany przewodnikiem. Nie miał żadnej licencji upoważniającej go do tego, by prowadzić grupę ludzi w terenie Tatr Wysokich. Każdy licencjonowany przewodnik IVBV (…) może wziąć najwyżej dwie osoby, jako człowiek odpowiedzialny. A w tym wypadku mówimy o grupie trzy lub czteroosobowej. Było to może wejście koleżeńskie. (…) Jako członek środowiska górskiego zalecamy korzystanie z przewodników licencjonowanych, którzy mają odpowiednie doświadczenie, sprzęt i biorą za to odpowiedzialność – zaznacza Rafał Wojciechowski. Posłuchaj
 

Napisane przez: Izabela Janoszek