powiat żywiecki

Ściągali „morsa” z Babiej Góry

today15.12.2023 14:22

Tło
share close

W krótkich spodenkach i z objawami hipotermii. O wielkim szczęściu może mówić „mors”, którego wczoraj na Babiej Górze uratowali ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR.

Dokładnie doba minęła od rutynowego patrolu górskich ratowników na szczycie Babiej Góry. W jego trakcie natrafili na leżącego w śniegu mężczyznę. Poszkodowany był bliski utraty przytomności, w utrudnionym kontakcie, na granicy 3 stopnia hipotermii. Miał na sobie jedynie krótkie spodenki, cienką czapkę i rękawiczki oraz niskie buty.
Ratownicy zabezpieczyli mężczyznę termicznie, rozłożyli namiot ratunkowy i utworzyli punkt cieplny, w którym stopniowo ogrzewali mężczyznę.  Z Markowych Szczawin wyruszył ratownik z noszami oraz ekwipunkiem wykorzystywanym do transportu osób w hipotermii.
Powiadomiono też ratowników sekcji Babia Góra.  Z relacji ratowników wynika, że operacja była dosyć skomplikowana. Był transport w noszach SKED przez Przełęcz Brona. Z przełęczy poszkodowany został opuszczony technikami linowymi do tzw. Biwaku Zapałowicza. Następnie przetransportowano go skuterem z przyczepą na Markowe Szczawiny i dalej karetką GOPR do Zawoi Markowej, gdzie o godz. 17:30 został przekazany Zespołowi Ratownictwa Medycznego.
Wyprawa ratunkowa trwała blisko 4 godziny. W działaniach wzięło udział 15 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR.
Ratownicy podkreślają nieodpowiedzialne zachowanie mężczyzny, które z pewnością mogło kosztować go życie. Turysta był sam, nie poinformował nikogo o swojej sytuacji, nie posiadał jakiejkolwiek odzieży i wyposażenia, które mogłoby pomóc mu się ogrzać. Wybrał się na Babią Górę w bardzo trudnych warunkach (II stopień zagrożenia lawinowego, padający śnieg, niżej marznący deszcz, silny wiatr, widoczność ograniczona do kilku metrów).
Prawdopodobnie błądził w kopule szczytowej przez dłuższy czas i wychłodził się na tyle, że jego stan świadomości nie pozwalał już na wezwanie pomocy (pomimo,że posiadał ze sobą telefon). Z informacji uzyskanych przez ratowników wynika, że turysta był doświadczonym "morsem" – kompletował w tym stylu szczyty górskie od dłuższego czasu, był już też wcześniej na Babiej Górze.

 

Napisane przez: Paweł Chudecki