Ta przynęta jest skuteczna, a ofiarami tym razem nie są seniorzy.
Inwestycje, które przynoszą łatwy i szybki zysk nie istnieją! – warto o tym pamiętać przeglądając ogłoszenia w mediach społecznościowych. Inwestycje w kryptowaluty, czy też akcje znanych firm, często w reklamie poparte rzekomą wypowiedzią znanej osoby, to znany już schemat działania oszustów, obiecujących szybkie zyski. Tylko w tym tygodniu policjanci cieszyńskiego garnizonu otrzymali zgłoszenia aż 14 przypadków oszustw. Zaledwie jedna osoba w porę zorientowała się, że rozmawia z przestępcą. Pozostałe – niestety – straciły pieniądze.
Dwie kobiety zostały oszukane za pośrednictwem popularnego portalu społecznościowego: jedna na kwotę ponad 1500 złotych, druga na 900. Kolejne dwie osoby zostały pokrzywdzone w wyniku transakcji na portalu ogłoszeniowym. 50-letni mężczyzna stracił 1200 złotych, a 33-letnia kobieta 900. W wyniku przejęcia danych do aplikacji bankowej trzy inne osoby za pośrednictwem BLIKa straciły łącznie ponad 14 000 złotych. Jedna osoba uwierzyła, że środki zebrane na koncie bankowym są zagrożone – przestępca metodą na pracownika banku wyłudził od 27-latka aż 20 000 złotych. Jedna osoba otrzymała wiadomość od rzekomego członka rodziny z prośbą o przelanie kwoty 2500 złotych i straciła pieniądze, bo posłuchała oszusta. Pozostałe osoby dały się nakłonić na "szybkie i bezpieczne inwestycje giełdowe”, dzięki którym miały zarobić duże kwoty. Łącznie straciły ponad 100 000 złotych.
Do oszustw dochodzi najczęściej za pomocą mediów społecznościowych. Przestępcy podają się na portalach społecznościowych czy za pośrednictwem komunikatorów np. za zainteresowanych ofertą sprzedaży albo wysyłają wiadomości i zachęcają do inwestycji za pośrednictwem giełdy internetowej. Po wpisaniu danych kontaktowych potencjalnym brokerom, dzwoni oszust podający się za specjalistę czy też informatyka. Kierując się jego wskazówkami, pokrzywdzeni instalują na swoim urządzeniu program, dzięki któremu przestępca przejmuje kontrolę nad komputerem lub telefonem. To z kolei „otwiera drzwi” do konta bankowego ofiary i wypłacenia z niego środków. Tak pokrzywdzeni tracą niejednokrotnie od kilkuset złotych do nawet kilkuset tysięcy złotych.