Listeners:
Top listeners:
play_arrow
Radio BIELSKO Przeboje non-stop
play_arrow
Radio EXPRESS FM Prawdziwa Lokalna Stacja
play_arrow
Radio DISCO Zawsze w rytmie!
play_arrow
Radio MEGA Mega Przeboje!
play_arrow
Radio NUTA Same dobre nuty!
W ostatnim czasie mówią o nim absolutnie wszyscy kibice skoków narciarskich. Kacper Tomasiak, dopiero co wszedł do dorosłego sportu i niemal z marszu stał się liderem polskiej kadry. Niewielu jednak dziś pamięta, że jego pierwszy kontakt z elitą miał miejsce już nieco ponad pół roku temu… W kwietniu młody skoczek dość niespodziewanie wystąpił przecież w konkursie RedBull Skoki w Punkt.
Kacper Tomasiak wyrasta na jednego z liderów polskiej kadry. Nie ma się co temu dziwić… Do elity wszedł bez żadnych kompleksów, bez zbędnego stresu, czy respektu. Jednak jeszcze kilka miesięcy temu dla przeciętnego kibica był postacią absolutnie anonimową – jednym z wielu młodych aspirujących chłopaków, którzy marzą o wielkiej sportowej karierze…
To właśnie wtedy dość nieoczekiwanie otrzymał szansę na występ w pokazowych zawodach RedBull Skoki w Punkt. Na listę startową wskoczył niemal w ostatniej chwili, gdy z zabawy na Wielkiej Krokwi w Zakopanem wykluczono Kristoffera Eriksena Sundala i Johana Andre Forfanga. Było to pokłosie afery kombinezonowej, w którą pod koniec ubiegłej zimy zamieszana była cała reprezentacja Norwegii. W ich miejsce wskoczyli doświadczony Maciej Kot i młody obiecujący, ale szerzej nieznany Kacper Tomasiak.
Czytaj także: W trzy tygodnie zrealizował cele na cały sezon
Wydarzenie RedBull Skoki w Punkt nawiązywało do zabawy, jaka miała się odbyć w 2011 roku podczas benefisu Adama Małysza. Wówczas skoczkowie na wielkim kole fortuny losowali odległości, w jakie mają „wycelować”. Do konkursu jednak nie doszło – przeszkodziły warunki. Część zawodników mimo silnego wiatru zdecydowała się na oddanie swoich prób, wśród nich nie zabrakło oczywiście głównego bohatera dnia, który w śnieżnym Zakopanem pożegnał się z kibicami… Ale do „skoków do celu” ostatecznie nie doszło.
Po wielu latach do pomysłu powrócono, znów z udziałem Adama Małysza – tym razem jednak już w zupełnie innej roli. „Orzeł z Wisły” wcielił się w rolę kapitana drużyny. Oprócz niego w przedsięwzięciu wzięli udział także Gregor Schlierenzauer, Andreas Goldberger, Martin Schmitt i Thomas Morgenstern. Każdy z nich wylosował swój czteroosobowy zespół, którego celem było osiągnięcie łącznego dystansu 1000 metrów – im bliżej tego wyniku, tym lepiej.
Bielszczanin zasilił szeregi drużyny Thomasa Morgensterna. Do zadań Austriaka należało wyznaczanie konkretnej odległości, do jakiej mają dolecieć jego podopieczni. Jako pierwszy do boju ruszył właśnie 18-letni Tomasiak. Narada przed skokiem odbywała się na wizji, a popularny „Morgi” nie miał zamiaru oszczędzać młodego zawodnika…
Skoczek LKS-u Klimczok-Bystra usłyszał, jakie zadanie postawił przed nim jego kapitan -Potrzebujemy skoku na rozmiar skoczni, może 20., albo 21. belka – twój wybór.-mówił legendarny skoczek. Nastolatek podjął wyzwanie – zdecydował się na opcję z nieco dłuższym rozbiegiem i ruszył na belkę startową…

Jedną z innowacji podczas tego wydarzenia był podgląd na tętno zawodników w czasie rzeczywistym. Gdy Kacper zasiadł na belce, pomiar momentalnie zaczął wyświetlać coraz wyższe wartości… Liczba uderzeń na minutę w kulminacyjnym momencie wynosiła aż 178! Zadanie, jakie zostało przed nim postawione, również nie należało do łatwych… Mimo wydłużonego najazdu osiągnięcie rozmiaru skoczni okazało się zbyt trudnym wyzwaniem. Ostatecznie doleciał jedynie na odległość 126, metra
Dla Kacpra Tomasiaka była to pierwsza okazja na występ przed tak liczną publicznością. Poza tłumem zebranym na trybunach Wielkiej Krokwi, mnóstwo kibiców śledziło rywalizację w telewizji. Było to coś zupełnie innego – nowość, niezwykle potrzebna dla całej dyscypliny. Cała oprawa wizualna zagwarantowała świetną otoczkę. Światła wzdłuż zeskoku, czy wybuchające płomienie, które towarzyszyły skoczkom, tuż po odbiciu z progu stworzyły kapitalne widowisko. To był chyba wymarzony moment, aby przedstawić się polskim kibicom…
Czytaj także: Kacper Tomasiak: W dzieciństwie oglądałem Adama Małysza…
W drugiej serii młody bielszczanin otrzymał zupełnie inne zadanie niż w trakcie pierwszej odsłony. Tym razem jego celem było osiągnięcie zaledwie 90 metrów. Z zadania wywiązał się niemal idealnie. Co wcale nie było takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Ostatecznie jego zespół nie zdołał odnieść końcowego triumfu, a całą zabawę wygrała drużyna Martina Schmitta…
Chyba mało kto wówczas przypuszczał, że ledwie pół roku później ten młody chłopak będzie stanowił o sile polskiej kadry, a podczas grudniowych zawodów w Wiśle uplasuje się na 5. lokacie… Po ukończeniu obecnej kampanii – 1 kwietnia ma odbyć się kolejna edycja eventu. Wiele wskazuje na to, że znów zobaczymy go na starcie. Z tą różnicą, że tym razem nie wystąpi w roli zastępcy na ostatnią chwilę, a jako jedna z głównych gwiazd konkursu…
Autor: Mikołaj Lorenz
jak atrakcyjnie spędzić czas w regionie, jak ominąć korki i jak odpocząć?
close
Copyright Radio BIELSKO