Listeners:
Top listeners:
Radio BIELSKO Przeboje non-stop
Radio EXPRESS FM Prawdziwa Lokalna Stacja
Radio DISCO Zawsze w rytmie!
Radio MEGA Mega Przeboje!
Radio NUTA Same dobre nuty!
W Żabnicy pamiętają jeszcze III ligę, tłumy kibiców i gole egzotycznego snajpera z Maroka. Dziś nikt już nie marzy o wielkiej piłce – zamiast tego jest spokój, praca z młodzieżą i klub, który stał się częścią lokalnej wspólnoty. Metal Skałka Żabnica przeszła długą drogę od sportowej euforii do mądrej codzienności.W Żabnicy pamiętają jeszcze III ligę, tłumy kibiców i gole egzotycznego snajpera z Maroka. Dziś nikt już nie marzy o wielkiej piłce – zamiast tego jest spokój, praca z młodzieżą i klub, który stał się częścią lokalnej wspólnoty. Metal Skałka Żabnica przeszła długą drogę od sportowej euforii do mądrej codzienności.
Był rok 2009, kiedy niewielka Żabnica przeżywała swój piłkarski sen. Metal Skałka, prowadzony przez Adama Noconia – dziś szkoleniowca pierwszoligowej Pogoni Siedlce – awansował do ówczesnej, bardzo silnej III ligi. Dla trzytysięcznej miejscowości był to sukces na miarę historii. W tamtym czasie o klubie z gminy Węgierska Górka mówiło się nie tylko w regionie, ale w całym województwie. Zespół imponował organizacją, atmosferą i wynikami, a jego wizytówką był egzotyczny jak na beskidzkie realia napastnik – Marokańczyk Salaheddine Sibouih, który został królem strzelców rozgrywek IV ligi.
Sezon 2010/2011 był kulminacją tamtej złotej ery. Skałka Żabnica należała do ścisłej czołówki III ligi śląsko-opolskiej i przez długie tygodnie realnie liczyła się w walce o awans. Jesienią piłkarze Adama Noconia imponowali regularnością i stylem, a przed końcem rundy mieli nawet pięć punktów przewagi nad Energetykiem ROW Rybnik. Ostatecznie to ROW zakończył sezon mistrzostwem, ale w Żabnicy wielu było ze swoich piłkarzy dumnych. Sezon zakończył się największym sukcesem sportowym w historii klubu – wicemistrzostwem III ligi i ogromnym uznaniem środowiska, a Skałka zapisała się w kronikach jako jeden z najlepszych zespołów z południa województwa.
Rok później, w rozgrywkach 2011/2012, Skałka wciąż utrzymywała solidny poziom, kończąc sezon w środku tabeli – na dziesiątej pozycji, tuż za takimi markami jak Odra Opole, dziś pierwszoligowy klub. Mimo sportowej stabilizacji nad klubem zaczęły jednak zbierać się ciemne chmury. Coraz trudniej było udźwignąć koszty utrzymania drużyny, a wsparcie z zewnątrz stopniowo malało.W 2012 roku, w atmosferze rozczarowania i poczucia bezsilności, zarząd ogłosił wycofanie drużyny z III ligi. Ówczesny prezes Józef Żyrek nie krył goryczy: „Gmina i radni nie chcą nam w niczym pomagać. To przecież III liga, prestiż dla całego regionu. Zamiast wsparcia – pretensje, że grają obcokrajowcy, a nie miejscowi chłopcy. Tylko jak utrzymać ten poziom bez zaplecza i pomocy?” Te słowa dobrze oddają klimat tamtych miesięcy – znużenie, frustrację i świadomość, że sen o wielkiej piłce w małej miejscowości powoli się kończy. Tak zamknął się jeden z najważniejszych rozdziałów w historii beskidzkiego futbolu – czas, który w Żabnicy do dziś wspomina się z dumą, nostalgią i lekkim żalem, a którego bodaj ostatnim symbolem pozostaje charakterystyczna, niebieska trybuna.
Od tamtej pory klub funkcjonuje w realiach bliższych codzienności niż marzeniom o trzeciej lidze. Z krótką przerwą w sezonie 2017/2018, gdy spadł na rok do A klasy, Metal Skałka Żabnica nieprzerwanie gra w lidze okręgowej. Bez rozmachu, ale ze stabilnością, której wcześniej brakowało.
– „Trochę wymusiła to ekonomia, a trochę sami chcieliśmy takiej zmiany. Postawiliśmy na swoich – na młodych, związanych z miejscowością chłopaków” – mówi nam Mariusz Krzus, członek zarządu, a w razie potrzeby, mimo 53-lat na karku – rezerwowy w zespole. – „To jest dobry kompromis. Nie trzeba dojeżdżać z Bielska czy dalej, a oni grają z poświęceniem, bo to ich klub.” – dodaje.
Dziś Żabnica nie ściga marzeń o awansie. W czasach, gdy sport amatorski drożeje, klub stawia na racjonalne gospodarowanie. – „Zespół seniorski utrzymujemy dzięki kilku lokalnym firmom. To nie jest wielki budżet, ale wystarcza na sędziów, wyjazdy, bieżące utrzymanie. Dotacje z gminy idą głównie na młodzież – na trenerów, sprzęt, rozwój” – wyjaśnia Krzus. To właśnie stabilność i rozsądek stały się nową tożsamością klubu, który w czasach III ligi żył na wysokich obrotach. Teraz – jak mówią działacze – liczy się równowaga między pasją a możliwościami. Takie podejście przynosi czasem rezultaty, jak choćby podczas ostatniego ligowego spotkania z WSS Wisła (o nim więcej przeczytacie tutaj: Skałka pokazuje charakter. Wisła goniła, ale nie dogoniła).
Seniorska drużyna to dziś mieszanka młodości i lokalnych charakterów. W szatni dominują chłopcy, którzy wychowali się kilka ulic od boiska – znają każdy kamień i każdy zakręt drogi prowadzącej na trening. Średnia wieku oscyluje wokół dwudziestu lat, a wielu zawodników pamięta jeszcze czasy, gdy biegali tu jako trampkarze w za dużych koszulkach.– „Zespół jest bardzo młody – od 16 do 21 lat to większość kadry. Czasem popełniają błędy, ale to normalne. Dajemy im czas i szansę na rozwój” – mówi Mariusz Krzus, członek zarządu klubu. – „Najważniejsze, że to są swoi. Dla nich ta koszulka coś znaczy. Nie muszą dojeżdżać z Bielska, nie robią tego dla pieniędzy, tylko z pasji.”
W tym procesie kluczową postacią jest trener Tomasz Sala, związany z regionem żywieckim. To szkoleniowiec, który potrafi połączyć wymagania z cierpliwością. – „Postawiliśmy na niego świadomie. To inteligentny, pracowity trener, który ma pomysł na tę drużynę. Wyniki punktowe nie zawsze to pokazują, bo kadrowo bywa różnie, ale widać postęp” – podkreśla Krzus. Sala uchodzi za trenera, który nie goni za „szybkimi punktami”, ale potrafi uczyć gry i charakteru. W Żabnicy chwalą go za spokój, komunikację i otwartość na młodych zawodników.
Klub ma też coraz solidniejsze zaplecze młodzieżowe – około 70–80 dzieci trenuje w różnych kategoriach wiekowych: od skrzatów po trampkarzy. Zajęcia prowadzą lokalni trenerzy, często byli zawodnicy Skałki. Działacze wierzą, że to inwestycja, która z czasem przyniesie owoce. – „Z tego coś będzie. Już mamy trampkarzy, młodzików, najmłodszych. To są dzieciaki z Żabnicy, z okolic. Niech rosną w naszym klubie – to nasza szkoła charakteru” – mówi Krzus. Dla wielu rodzin klub stał się naturalnym centrum życia – miejscem spotkań, integracji i wspólnego kibicowania. W weekendy wokół boiska robi się gwarno. Na trybunach rodzice, dziadkowie, czasem dawni piłkarze, którzy przychodzą zobaczyć młodych następców. I to właśnie ta codzienność – nie wyniki, a emocje i relacje – budują dziś prawdziwą wartość Skałki.
Metal Skałka Żabnica pozostaje najwyżej notowanym zespołem w gminie Węgierska Górka, choć rywalizacja wewnątrz samorządu zawsze dodaje smaczku. W okolicy piłka to coś więcej niż sport – to lokalna duma i temat rozmów w sklepie, szkole czy przy remizie. – „Cisiec ma ambicje, Metal z Węgierskiej Górki też miał swoje momenty. Derby są zawsze emocjonujące, pełne ludzi i emocji. To coś więcej niż mecz” – śmieje się Krzus. Te spotkania mają swój rytuał: tłum pod górą, zapach kiełbasy z grilla, znajome twarze i dzieci biegające za piłką przy linii bocznej. W derbach nie liczy się poziom ligi, tylko emocje – a tych w Żabnicy nigdy nie brakuje. Oprócz ligowych potyczek rozgrywany jest także Puchar Wójta, czyli wewnętrzna rywalizacja klubów z gminy. Dla lokalnych kibiców to niemal święto – bo choć stawką jest symboliczny puchar, dla zawodników to kwestia honoru.
Bo Żabnica to dziś nie tylko wyniki i tabela. To miejsce, w którym wciąż czuć ducha tamtych lat, gdy piłka była wspólną sprawą całej wioski. Na treningach dzieci w zielonych koszulkach, rodzice z termosami herbaty, dawni działacze pilnujący porządku przy bramce. I wreszcie ci, którzy przez dziesięciolecia dbali, by piłka tu nie zniknęła. W czasach, gdy wiele małych klubów znika z mapy, często stając się zakładnikiem własnych sukcesów, Skałka pozostaje symbolem wytrwałości i społecznej energii. – „Nie stawiamy sobie nierealnych celów. Chcemy utrzymać się w okręgówce, dać szansę młodym i cieszyć się tym, co mamy. To jest nasza piłka, nasz klub, nasze miejsce” – podsumowuje Mariusz Krzus.
Autor: Sebastian Snaczke
Codziennie od poniedziałku do piątku od 5:30 do 10.
closeCopyright Radio BIELSKO