Piłka nożna

W Strumieniu nie obyło się bez kontrowersji

today20.09.2025 16:38

Tło
share close

Za nami spotkanie 7. kolejki skoczowsko-żywieckiej okręgówki. W sobotnie południe Wisła Strumień podejmowała u siebie LKS Pogórze. Oba zespoły nie mogą pochwalić się udanym startem w lidze. Drużyny zapewniły kibicom bardzo ciekawe widowisko, pełne emocji i zwrotów akcji. Nie obyło się także bez kontrowersji…

Pogórze strzeliło jako pierwsze

Pierwsze minuty spotkania nie należały do najciekawszych, w szeregach obu ekip dało się wyczuć lekką nerwowość, a gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Około 20. minuty goście zaczęli przejmować inicjatywę, pierwsze dwukrotnie czujność bramkarza gospodarzy sprawdził Łukasz Hanzel, a niedługo później przyjezdni wykorzystali błąd defensywy rywala. W 26. minucie przejęli piłkę w ich szesnastce i wywalczyli rzut karny. Następnie Piotr Ćwielong pewnie pokonał bramkarza z jedenastu metrów, otwierając tym samym wynik spotkania.

Wisła odrobiła straty

Na odpowiedź miejscowej Wisły nie trzeba było długo czekać, już dwie minuty póżniej podopieczni Mateusza Szatkowskiego zdobyli wyrównujące trafienie. Autorem gola był Bartosz Wojtków. Po bramce na 1:1 miejscowi nie zamierzali się zatrzymywać, w 34. minucie kapitalnym uderzeniem z dystansu popisał się Przemysław Chrostowski i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W pierwszej połowie więcej goli już nie padło, ale na boisku działo się sporo…

 

W samej końcówce mieliśmy ogromną kontrowersję, grający trener Wisły Szatkowski podczas jednego ze starć z rywalem bardzo mocno ucierpiał. Arbiter nie dopatrzył się jednak przewinienia, co rozwścieczyło zebranych kibiców. Emocje udzieliły się także kierownikowi Strumienia – Łukaszowi Sowie. Ostatecznie skończyło się to dla niego czerwoną kartką.

Po przerwie kolejne zwroty akcji

W drugiej połowie drużyna gospodarzy grała już bez swojego szkoleniowca, był on zmuszony opuścić plac gry po wspomnianym starciu. Już 10 minut po rozpoczęciu goście zdołali zdobyć bramkę na 2:2. Dawid Waliczek świetnie uderzył zza pola karnego, a bramkarz Wisły Jakub Kucz musiał wyciągać piłkę z siatki. W dalszej fazie meczu byliśmy świadkami wielu ciekawych sytuacji pod obiema bramkami, brakowało jednak finalizacji… Minuty mijały, a żadna z ekip nie potrafiła znaleźć drogi do siatki rywala. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:2.

Napisane przez: Mikołaj Lorenz