powiat bielski

Powódź nie zatrzymała Baru nad Potokiem. „Pomoc była niesamowita”

today17.09.2025 07:21

Tło
share close

Po lipcowej powodzi Bar nad Potokiem w Kozach stanął na skraju upadku. Zniszczenia były ogromne, a właściciele zostali bez pracy w środku sezonu. Dzięki mieszkańcom i internautom, którzy zebrali ponad 70 tysięcy złotych, lokal został odbudowany i znów przyjmuje klientów. Rozmawialiśmy z właścicielką, panią Lucyną, która nie kryje zadowolenia.

Zniszczenia i pierwsze dni po powodzi

Pod koniec lipca woda zalała popularny bar, niszcząc sprzęt, wyposażenie i zaplecze gastronomiczne. Właściciele, Andrzej i Lucyna, w kilka chwil stracili dorobek lat pracy. – Sezon w pełni, a my zostaliśmy w tej chwili bez pracy – mówiła wtedy pani Lucyna. – W tym okresie zarabia się najwięcej, żeby przeżyć jesień i zimę.
Pierwsze dni po powodzi to było sprzątanie, usuwanie mułu i zniszczeń. Pomoc przyszła błyskawicznie – od rodziny, sąsiadów, strażaków i zupełnie obcych osób. – Nie zostaliśmy sami – podkreślała właścicielka. – Ludzie przyszli pomagać, strażacy też. To wiele dla nas znaczyło.

Wsparcie mieszkańców i internetowa zbiórka

Wsparcie nie ograniczyło się do fizycznej pracy. Mieszkańcy Kóz spontanicznie zorganizowali zbiórkę internetową, która przyniosła 70 tysięcy 800 złotych. – Pomoc była niesamowita od początku – mówi dziś pani Lucyna. – Najpierw ta fizyczna, a później pieniężna. Jesteśmy bardzo zadowoleni i zdziwieni, że ludzie taką siłą ruszyli do tej pomocy. Jesteśmy wdzięczni za każdą wpłatę, za każde pieniądze, które trafiły na konto.

Powrót klientów

14 września Bar nad Potokiem znów ruszył pełną parą. – Pracujemy praktycznie dopiero drugi dzień w pełni, ale widzę, że ludzie wracają pomalutku – mówi pani Lucyna. – W niedzielę byliśmy bardzo zadowoleni, bo klienci przyszli, żeby zobaczyć, jak odbudowaliśmy lokal. Myślę, że coś się będzie działo.

  • cover play_arrow

    Powódź nie zatrzymała Baru nad Potokiem. „Pomoc była niesamowita” Robert Fraś

Dziękują za pomoc

Dzięki wsparciu mieszkańców i internautów kultowy lokal w Kozach znów tętni życiem. – Serdecznie dziękujemy wszystkim, znajomym, nieznajomym, rodzinie, strażakom, gminie – mówi właścicielka. – Teraz pozostało czekać na klientów i pracować.

Napisane przez: Robert Fraś