Piłka nożna

Marzyli o awansie, a są czerwoną latarnią w lidze. Trudne czasy BKS Stal

today18.09.2025 14:59

Tło
share close

Po sześciu kolejkach sezonu BKS Bielsko-Biała zamyka tabelę V ligi. Klub, który swoje ambicje, wynikające choćby z pięknej historii, ma zawsze, znalazł się w sytuacji kryzysowej. Odejście większości zawodników, kłopoty finansowe i widmo trudnej walki o utrzymanie po słabym starcie sezonu sprawiają, że w BKS-ie ciężko o dobre nastroje. 

Fatalny początek sezonu

Za nami sześć kolejek nowego sezonu V ligi. Bialski Klub Sportowy zajmuje w tej chwili ostatnie miejsce w tabeli. Drużynie nie udało się jeszcze odnieść zwycięstwa, zanotowała zaś aż cztery porażki. Wśród nich także te bardzo bolesne – 1:5 z Drzewiarzem Jasienica czy też 1:4, w ostatni weekend, w prestiżowym starciu z MRKS Czechowice-Dziedzice (o tym meczu przeczytasz tutaj:”W meczu przyjaźni wynik… nieprzyjazny”). Rozczarowanie, duże rozczarowanie – Stal to klub zasłużony, przez wiele lat występujący na wyższych szczeblach rozgrywkowych, z dużym zapleczem oddanych sympatyków. Miano czerwonej latarni rozgrywek piątoligowych to z całą pewnością nie jest miejsce, w którym powinien się znajdować. Zwłaszcza, że jeszcze w poprzednim sezonie należał do ligowej czołówki, kończąc je ostatecznie na pudle (trzecie miejsce). Z czego więc wynika tak słaby start w nowym sezonie?

Od ambitnych planów do letniego kryzysu

Odpowiedź jest prosta i bolesna zarazem – lato tego roku okazało się dla BKS-u wyjątkowo trudnym okresem. Z klubu odeszła większość piłkarzy, którzy w poprzednich rozgrywkach stanowili o sile zespołu. Jaki był tego powód? Jak to zwykle bywa w futbolu, powodem okazały się pieniądze, a jeszcze precyzyjniej – ich brak. Brak na kontach, czy też w kieszeniach zawodników. 

Gdy latem 2024 roku, tuż przed startem pierwszego, historycznego sezonu V Ligi BKS solidnie się zbroił, wielu zakładało rychły powrót Stali do dobrych sportowo czasów. Faktycznie – tacy zawodnicy jak Szymon Kubica, Bartłomiej Loranc czy Kamil Hutyra z miejsca podnieśli jakość zespołu. Jeszcze ciekawiej zrobiło się w zimie. Coraz głośniej słychać było chęci Stali, by włączyć się do walki o awans na szczebel IV ligi, a do BKS trafili choćby Michał Czernek czy wracający z Radziechów Tomasz Janik. W kategorii lokalnego hitu rozpatrywano pozyskanie, prosto z parkietów futsalowej ekstraklasy Łukasza Biela. Wszyscy na bardzo dobrych warunkach, nieosiągalnych na przykład dla ligowych konkurentów.

Niestety, krok w krok za ambitnymi wizjami podążała też szara rzeczywistość… Klubu nie ominęły problemy finansowe. Te są pokłosiem choćby wyprowadzki z miasta Fiata. To właśnie włoski konglomerat w dużej części zapewniał klubowi stabilne finansowanie, korzystając z usług, jakie w swojej ofercie posiada BKS (prace techniczne, porządkowe, itp.). W środowisku coraz głośniej było o tym, że BKS nie realizuje swoich zobowiązań wobec piłkarzy. W przestrzeni publicznej zaczęły pojawiać się informacje, że zaległości wobec niektórych z nich zaczynają przybierać naprawdę konkretnych kwot. Ostatecznie, awansu do IV ligi wywalczyć się nie udało, a w obliczu końca rozgrywek niemal pewnym stało się, że Stal czekają duże problemy i spory exodus piłkarzy.

Jeszcze w czerwcu z dalszego prowadzenia Stali zrezygnował trener Krzysztof Dybczyński. Z drużyną pożegnało się całe grono zawodników, którzy stanowili trzon dotychczasowej kadry, w tym wspomniani: Szymon Kubica, Bartłomiej Loranc, Tomasz Janik i Kamil Hutyra czy też choćby Marcin Bęben, Kacper Szymala i Dawid Zieliński. Klub znalazł się w naprawdę solidnych, kadrowych tarapatach. Początek lata to gorąca linia telefoniczna i namawianie do gry kolejnych zawodników. O to nie było łatwo – informacje o problemach z płatnościami bardzo szybko się między zawodnikami rozchodzą, a i stawki proponowane znacznie odbiegały od tych sprzed kilku miesięcy. Jeszcze na kilka dni przez pierwszym oficjalnym meczem, w lokalnym Pucharze Polski z Sokołem Hecznarowice nie było pewne czy uda się zebrać na ten mecz wystarczający skład. Ostatecznie jednak BKS nie tylko w tym meczu zagrał, ale i przystąpił bez problemu do rozgrywek V ligi. Prowadzenie zespołu powierzono duetowi dwóch doświadczonych zawodników: Paweł Kozioł i Paweł Michałek. Drużynę skonstruowano zaś w oparciu o kilku młodszych piłkarzy oraz graczy, u których BKS leży głęboko na dnie serca i pomogą zawsze, jak choćby Sławomir Pachny i Ryszard Borutko. Jak jednak pokazuje tabela to chyba nieco zbyt mało, by liczyć się na poważnie na piątoligowym poziomie. 

Społeczność – największy klubowy atut

Ten rok, poza faktem, że w piłce, jak w wielu innych obszarach życia można czasem przeszacować, udowodnił też jedno – największym potencjałem Bialskiego Klubu Sportowego jest jego społeczność. Oddani kibice, sympatycy, wychowankowie, którzy mają klub w serduchu. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie szeroka, oddana społeczność moglibyśmy BKS-u na poziomie V Ligi nie oglądać wcale. To właśnie wsparcie z zewnątrz, wyrażone licznymi wpłatami sympatyków w ramach powołanego „Klubu 100 BKS Stal” pozwoliło na zapewnienie zespołowi minimum środków. Zwłaszcza, że wielu z członków „Klubu 100” nie ogranicza się do wpłat rzeczonej stówki, wspierając sprawę znacznie wyższymi przelewami.

To kolejny raz, gdy społeczność ratuje zasłużony klub. Tak było też przecież choćby w 2018 roku, gdy w wyniku ogromnego długu zespół wycofany został z rywalizacji na szczeblu trzecioligowym. Drużynę budować trzeba było od zera. Misji tej podjął się wychowanek klubu, uznany w regionie trener – Mirosław Szymura. To w dużej mierze dzięki jego szkoleniowemu autorytetowi oraz zaangażowaniu, wykraczającemu daleko poza obowiązki trenerskie, udało się zebrać zestaw ludzi, który z powodzeniem wystartował w rozgrywkach na poziomie Ligi Okręgowej. Także w kolejnych latach, gdy zespołowi w oczy zaglądało choćby widmo degradacji, za misje ratunkowe zabierali się trenerzy z piękną, BKS-owską karą – Juraj Dancik i Sławomir Białek, którzy odmówiliby pewnie takiego wsparcia każdemu innemu klubowi. 

Pozostaje mieć nadzieję, że właśnie ta niezwykła społeczność bialskiego klubu będzie w stanie jeszcze raz wygenerować potencjał ku temu, by piłkę nożną w Stali przywrócić na właściwy dla niej poziomie. Kto wie, a może łatwiej przyjdzie z futsalem… (Czytaj więcej:„Do pierwszej ligi w trzy lata”. BKS Stal pojawia się na futsalowej mapie Beskidów). 

Napisane przez: Sebastian Snaczke