Obawiam się, że moja mama zostanie w domu, pozbawiona możliwości pomocy – martwi się bielszczanka, pani Ewa.
Czarno to widzę, na zmianach tracimy wszyscy, pacjenci i fizjoterapeuci – alarmuje naszą redakcję fizjoterapeuta, pan Jakub.
O co chodzi? Wyjaśniamy.
Burzę w środowisku fizjoterapeutów – i niepokój wśród rodzin pacjentów korzystających z ich usług – wywołał projekt zarządzenia prezesa NFZ, zgodnie z którym 80% swojego czasu fizjoterapeuci mają poświęcać na udzielanie świadczeń w poradniach, a jedynie 20% na pracę z pacjentami w ich domach. Zmiany – jak zakłada fundusz – mają skrócić kolejki w przychodniach.
Z danych NFZ wynika, że część podmiotów fizjoterapii ambulatoryjnej (ok. 11% rynku) realizuje powyżej 20% wszystkich świadczeń w warunkach domowych. W skrajnych przypadkach jest to nawet ponad 80% / 90% świadczeń. Taka rynkowa praktyka jest niekorzystna dla pacjentów, którzy mają skierowanie na rehabilitację w poradni, ponieważ muszą dłużej czekać na rozpoczęcie terapii. Jednocześnie Fundusz odrębnie finansuje samą fizjoterapię domową – informuje naszą redakcję rzecznik prasowy NFZ Rafał Razik.
Inaczej widzą to fizjoterapeuci. Alarmują, że pacjenci stracą dostęp do domowej fizjoterapii, finansowanej przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Na zmianach stracą też sami fizjoterapeuci, może dojść nawet do zamknięcia działalności przez wiele przychodni rehabilitacyjnych, które „dorabiały” do niskich kontraktów udzielanych na świadczenia ambulatoryjne, właśnie dzięki wizytom fizjoterapeutów w domach pacjentów. Z kolei zniknięcie z rynku części przychodni spowoduje dłuższe kolejki do tych, które przetrwają…
–
Jeśli proponowane przez NFZ zmiany wejdą w życie, pacjenci stracą dostęp do rehabilitacji, a duża część fizjoterapeutów, być może nawet ponad tysiąc osób, straci pracę – twierdzi fizjoterapeuta, który zdecydował się na rozmowę z naszą redakcją. Jak mówi, zwalniani będą fizjoterapeuci zatrudniani w ambulatorium tylko i wyłącznie, by pracować z pacjentami w ich domach. –
Wszyscy stracą pracę – podkreśla pan Jakub.
Posłuchaj
I nie jest to zdanie odosobnione w środowisku fizjoterapeutów. W zasadzie tych samych argumentów używa w piśmie skierowanym do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, prezes Krajowej Izby Fizjoterapeutów – dr Tomasz Dybek. Pismo można przeczytać
TUTAJ.
Zdaniem naszego rozmówcy następuje „stomatologizacja” fizjoterapii. Oznacza to, że zdecydowana większość usług rehabilitacyjnych jest wykonywana prywatnie. A proponowane przez NFZ zmiany, które mają wejść w życie od października, wpisują się w tę tendencję.
–
To niestety spowoduje wydłużenie kolejek, utrudnienie dostępu [do fizjoterapii – dod. red.],
spotęguje i tak już pełzający od lat upadek rehabilitacji na Narodowy Fundusz Zdrowia – wylicza konsekwencje proponowanych zmian fizjoterapeuta.
Posłuchaj
I tego obawia się, między innymi, bielszczanka pani Ewa. – Co stanie się wtedy z takimi osobami, jak moja mama, którym coraz trudniej się poruszać? – pyta. Jej 86-letnia matka nie jest w stanie dotrzeć do przychodni. Dlatego to fizjoterapeutka przyjeżdża do niej. Dwa razy w tygodniu. Jej wizyty finansuje NFZ.
–
Obawiam się, że po zakończeniu tego cyklu fizjoterapii, nie będzie już takiej możliwości i mama zostanie bez pomocy – mówi pani Ewa.
Posłuchaj
Narodowy Fundusz Zdrowia uspokaja: w miejscach, w których może brakować fizjoterapii domowej, oddziały wojewódzkie NFZ ogłoszą konkursy, aby zabezpieczyć ten rodzaj rehabilitacji dla pacjentów.
Rzecznik NFZ zaznacza również, że powodem rozpoczęcia dyskusji o konieczności wprowadzenia zmian były sygnały od… przedstawicieli właśnie sektora fizjoterapeutów.
Tymczasem w Internecie pacjenci i ich rodziny podpisują się pod protestem przeciwko wejściu w życie, na razie projektu, zarządzenia prezesa NFZ wprowadzającym zmiany. Petycję można podpisywać TUTAJ.