Z Bielska-Białej znika legenda. Zakład Optyczny Kulka kończy działalność!

26.02.2025 15:55

FB/Monika Kulka

Słynny bielski zakład został założony w 1923 roku. Zbliżająca się sobota będzie ostatnim dniem jego działalności.

– W najbliższą sobotę, 1 marca, kończy swoje przeszło 100-letnie istnienie legendarne miejsce na mapie Bielska-Białej – Zakład Optyczny Kulka na Pl. Żwirki i Wigury 4 – ogłosiła dzisiaj Monika Kulka, prawnuczka założyciela.

Tego dnia zakład będzie opróżniany. Pani Monika opublikowała na Facebooku zdjęcia wyposażenia dodając, że gdyby ktoś zauważył na nich coś, czego potrzebuje, prosi o kontakt.

– Większość umeblowania po prostu oddamy. W środku znajdują się profesjonalne maszyny, meble (lady, szafki, biurko, krzesła, lustra, oszklona gablota), niezliczone oprawki, okulary przeciwsłoneczne, szkła, narzędzia itp. – napisała.

Zakład założył Leon Kulka, potem prowadził go jego syn Jan, a potem Piotr – syn Jana.

Bielszczanom najlepiej znany jest Jan Kulka, który został wpisany do Księgi Zasłużonych dla Bielska-Białej. Na świat przyszedł 13 września 1924 roku. Zmarł 26 stycznia 2014 roku. Była to barwna postać, która łączyła dwie pasje – optykę i sport.

Jeżeli chodzi o zawodowy profesjonalizm, doświadczył go każdy kto w jego zakładzie zamawiał okulary. Jeżeli zaś chodzi o sport, przed wojną zaczął trenować piłkę wodną. Po wojnie, w 1947 roku, w barwach BBTS-u zdobył drużynowe mistrzostwo Polski w tej dyscyplinie oraz w skokach do wody. Był też komentatorem sportowym. Jako radiowy spiker relacjonował także otwarcie katowickiego Spodka.

W międzyczasie Monika Kulka uzupełniła wpis, aby podkreślić, że przyczyną zamknięcia zakładu jest śmierć Piotra Kulki, a nie upadłość. Dalej pani Monika napisała, że ważą się losy lokalu, a zamknięcie w sobotę to ostateczność. Zresztą, przeczytajcie sami:

– Chciałybyśmy zaznaczyć, że przyczyną zamknięcia salonu optycznego nie jest upadłość, ale śmierć naszego Taty Piotra, który był znakomitym optykiem, największą wartością tego miejsca i jego symbolem. Tata odszedł niespodziewanie w grudniu. Do końca września pracował i zakład miał się świetnie. Do ostatnich chwil Tata miał nadzieję na powrót do zdrowia, swojego świata i klientów. Nadal ważą się losy lokalu, rozmawiamy, próbujemy. Sobotnie zamknięcie to naprawdę ostateczność.