Piłka nożna

W meczu na szczycie zdecydowała samobójcza

today15.11.2025 18:02

Tło
share close

W 15 – ostatniej przed zimową przerwą kolejce V ligi, MRKS Czechowice – Dziedzice podejmował LKS Czaniec. Pojedynek lidera z zajmującą trzecie miejsce ekipą gości zapowiadał się bardzo ciekawie. Na wymagającym boisku oglądaliśmy jednak zacięty mecz walki i grę z poświęceniem z obu stron.

Zacięta walka od pierwszych minut

Spotkanie już od pierwszych minut kreowało się na zacięte, w efekcie oglądaliśmy mnóstwo walki o każdą piłkę, a gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Obie drużyny grały uważnie w defensywnie nie zostawiając rywalowi miejsca na rozegranie akcji. Niewielkim przełamaniem takiego stanu rzeczy, była szarża zawodnika gości, który wpadł w pole karne i padł w starciu z obrońcami, jednak gwizdek arbitra milczał. Po wyrównanym okresie optyczną przewagę uzyskali przyjezdni. Zespół z Czańca częściej przebywał na połowie czechowiczan, w tym okresie posyłając wiele dośrodkowań w pole karne przeciwnika i szukając prób z dystansu. W 29 minucie rzut wolny wykonywali goście. Centra w pole karne została zgrana głową, a najwyżej do piłki wyskoczył Oleksandr Apanchuk główką kierując ją do bramki, jednak chorągiewka asystenta powędrowała do góry sygnalizując pozycję spaloną. MRKS szukał okazji po kontrach, jednak brakowało dokładności lub akcje skutecznie przerywała defensywa gości.

Jedyna jak się okazało…

W 34 minucie na indywidualną akcję zdecydował się Filip Gajda, zagrał do Jakuba Krasnego, a wstrzelona przez niego w pole karne piłka odbiła się od obrońcy i przelobowała zaskoczonego Konrada Adameckiego. Do końca pierwszej części gry obie drużyny szukały swoich szans głównie po stałych fragmentach gry, ale ani rzuty wolne, ani dośrodkowania z rzutów rożnych nie przyniosły efektu. W 44 minucie gości postraszył jeszcze Patryk Wójtowicz, ale Adamecki przeniósł jego strzał głową nad poprzeczką.

Dowieźli do końca

W drugiej odsłonie gra nieco się otworzyła za sprawą dążących do wyrównania gości. W zespole Czańca kilkukrotnie z dystansu próbował Andrii Apanchuk, ale w parze za siłą nie podążała celność. Po stronie gospodarzy nieźle zapowiadała się kilkudziesięciometrowa szarża Konrada Bukowczana, ale w decydującym momencie piłka odskoczyła przy dryblingu i defensywa gości wybiła ją z pola karnego. Do końca spotkania nie obejrzeliśmy już żadnej klarownej sytuacji. Kilka razy po mocnych centrach Czańca zakotłowało się jeszcze przed bramką gospodarzy, ale ostatecznie MRKS zakończył spotkanie „na zero z tyłu” i przezimuje do wiosny na pozycji lidera.

MRKS Czechowice – Dziedzice – LKS Czaniec 1:0 (1:0)

1:0 34′ bramka samobójcza

MRKS: Łukasz Byrtek – Marcin Byrtek, Szymon Byrtek, Iwanek (Wiśniowski), Grygier, Jonda, Pindera, Bukowczan, Gajda, Wójtowicz, Krasny

Czaniec: Adamecki – Olszewski, Prus-Osowski (Bączek), A. Apanchuk, O. Apanchuk, Świniański (Wiśniowski), Borak, Kos, Mojeszczyk (Kojder), Zacny, Żuchniewicz (Handy)

Autor: Ariel Herka