„Szpital” w Bąkowie. Zryw mierzy się z plagą kontuzji

fot: Facebook/ Zryw Bąków

Ostatnie miesiące dla zawodników Zrywu Bąków z pewnością nie były zbyt szczęśliwe. Plaga kontuzji, która nawiedziła klub z Bąkowa, z pewnością nie pomaga drużynie w odnoszeniu sukcesów na zielonej murawie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mówimy o drobnych urazach, a o tych bardzo poważnych. Niektórych zawodników czeka wielomiesięczna przerwa od grania…

„Szpital” w drużynie

Sytuacja kadrowa w Bąkowie jest trudna. A-klasowe realia sprawiają, że często życie prywatne zawodników koliduje z treningami, czy weekendowymi meczami – tak jest niemal wszędzie. Podopieczni trenera Roberta Lapczyka, mają jeszcze inne zmartwienia. W ostatnim czasie dopadł ich szereg poważnych kontuzji. Zerwane więzadła, uszkodzone łękotki, czy mięśnie dwugłowe. Zdecydowanie nie wygląda to dobrze…

-Mamy szpital w drużynie. Jest tragicznie pod tym względem. Kontuzje nas trapią strasznie od tamtego sezonu. To są takie naprawdę poważne kontuzje, pozrywane wiązadła, łękotki poszarpane w trzech miejscach. Jeden – mój syn miał operację i czeka go rok przerwy. Drugi – Adam Klepek, dzisiaj ma jeszcze badania, robił już rezonans i wyszedł tragicznie, pewnie czeka go operacja. Następny – Wojciech Struś, też ma dwugłowe pozrywane. W międzyczasie kontuzje miał jeszcze bramkarz – Tomasz Oślizgło i przez jakiś czas bronić musiał nasz trener.- mówił prezes klubu – Mirosław Czwartos

Jak kontuzje wpłyną na sytuacje zespołu

Mimo ogromnych kłopotów kadrowych w drużynie Zrywu panuje spokój. Nie ma strachu jeśli chodzi o pozycje w ligowej tabeli, nikt nie obawia się ewentualnych trudności w walce o utrzymanie. Zespół skupia się na każdym kolejnym meczu, nikt nie zamierza panikować. A-Klasa ma zostać w Bąkowie na kolejny rok.

-Takich obaw absolutnie nie ma… Teraz też mieliśmy wypadek przy pracy z tymi Golasowicami, Remis… całe szczęście, że chociaż remis, bo to by była porażka totalna, jakbyśmy to przegrali. Ale jesteśmy spokojni…-kończy prezes