Piłka nożna

Podtekstów nie brakowało – symboliczne zwieńczenie rundy jesiennej

today03.11.2025 17:26 2

Tło
share close

Nie brakowało emocji, goli i… znajomych twarzy. Podhalanka Milówka zremisowała z Borami Pietrzykowice w meczu, który dla trenera Sebastiana Gierata miał wyjątkowe znaczenie. Szkoleniowiec Milówki wrócił na dobrze znany teren i poprowadził swój obecny zespół do solidnego, symbolicznego zakończenia udanej rundy jesiennej.

Podhalanka Milówka kończy jesień w dobrych nastrojach

Po emocjonującym meczu z Borami Pietrzykowice prezes Podhalanki Milówka Bogusław Błaha nie krył zadowolenia z postawy swojej drużyny.

To był bardzo ładny, wyrównany mecz – powiedział prezes Błaha po spotkaniu. – Uważam, że byliśmy drużyną lepszą w grze, choć trzeba przyznać, że Pietrzykowice były osłabione brakiem kilku podstawowych zawodników.

Na początku sezonu spekulowano o zmianie trenera. Teraz wrócili na zwycięską ścieżkę

Z tą opinią częściowo zgodził się trener Borów, Marek Makarewicz, który zwrócił uwagę na kontekst i intensywność samego spotkania.

To był mecz walki, dużo piłkarskich szachów, żadna z drużyn nie chciała oddać środka pola – mówił szkoleniowiec. – Nie było może widowiska dla oka, ale było dużo zaangażowania, pracy bez piłki i taktycznej gry z obu stron.

Makarewicz przyznał, że jego zespół nie był w optymalnej formie.

Nie wystąpiliśmy w pełnym składzie, kilku zawodników było zmęczonych rundą. Brakowało też Michała Motyki i Michała Tomaszka, a młodsi gracze wchodzący z ławki dopiero zdobywają doświadczenie w seniorach – tłumaczył trener.

„Po straconej bramce chłopaki się nie podłamali”

Wynik dla gości w pierwszej połowie otworzył Filip Balcerek, ale w 71. minucie stan rywalizacji wyrównał Rafał Duraj. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, choć obie strony zgodnie przyznały, że był to pojedynek walki, pełen determinacji i emocji.

Choć to Podhalanka pierwsza wyszła na prowadzenie, Bory Pietrzykowice zareagowały ambitnie.

Po straconej bramce chłopaki się nie podłamali, wręcz przeciwnie – zmobilizowali się i ruszyli po wyrównanie – relacjonował Makarewicz. – Gol na 1:1 padł po ładnej akcji, zaczęliśmy od bramkarza, przez środek, potem skrzydłem poszedł Adrian Duraj i dograł do Rafała Duraja, który mimo asysty obrońcy trafił mocnym strzałem.

Z kolei prezes Błaha przyznał, że jego drużyna czuła niedosyt, bo okazji nie brakowało.

Mieliśmy swoje szanse, ale brakowało skuteczności. Nasz najlepszy napastnik, Dominik Słowik, był cały czas podwajany, a nawet potrajany przez obrońców rywali – mówił. – Faulowali go non stop, trudno było mu się przebić. Dlatego w zimie będziemy szukać jeszcze jednego napastnika, który pomoże mu w ataku.

Trener Sebastian Gierat – związany z Pietrzykowicami, grający dla Milówki

Ten mecz miał jednak nie tylko sportowy, ale i emocjonalny wymiar. Trener Sebastian Gierat, obecnie prowadzący Podhalankę Milówka, przez lata był związany z Borami Pietrzykowice – to właśnie tam mieszka i zna większość zawodników z obecnej kadry rywali.

Osoba Sebastiana Gierata w Pietrzykowicach jest bardzo dobrze znana – mówił trener Makarewicz. – On tam mieszka, zna wszystkich zawodników. Po meczu jeszcze chwilę siedzieliśmy i rozmawialiśmy, czuł się jak u siebie w domu.

Ten „powrót” trenera do znajomego środowiska dodał spotkaniu wyjątkowego smaku i napięcia. Sam prezes Bogusław Błaha przyznał, że decyzja o pozostawieniu Gierata na stanowisku była jedną z kluczowych dla odbudowy zespołu.

Stanęliśmy za trenerem, bo wiedzieliśmy, że potrafi zmotywować chłopaków i wyciągnąć z nich maksimum – powiedział. – Gdybyśmy wtedy go zwolnili, drużyna by się rozsypała. Dzisiaj widać, że to była dobra decyzja.

Co dalej z trenerem Podhalanki Milówka po fatalnym starcie w Klasie Okręgowej?

Bory i Podhalanka po rundzie jesiennej

Podhalanka kończy jesień na siódmym miejscu z dorobkiem 19 punktów (5 zwycięstw, 4 remisy, 4 porażki). To duża poprawa w porównaniu z początkiem sezonu, gdy drużyna długo nie mogła się przełamać.

Mamy bardzo dobrą drużynę, tylko potrzebowali trochę motywacji – podkreśla Błaha. – Po spadku z wyższej ligi trudno się psychicznie podnieść, ale chłopaki pokazali charakter. Ostatnie pięć meczów bez porażki to dowód, że idziemy w dobrą stronę.

Szczególne słowa uznania skierował do bramkarza Andrzeja Nowakowskiego, który dołączył w trakcie rundy i szybko stał się jednym z filarów drużyny.

Nowakowski dał nam spokój z tyłu, a także pewność siebie całej drużynie. To był świetny ruch – chwalił prezes.

Zadyszka po udanej jesieni? „Zagraliśmy najsłabsze spotkanie tej rundy”

Trener Makarewicz również był zadowolony z postawy swojego zespołu mimo drobnego niedosytu:

Oczywiście chcieliśmy zakończyć rundę bez porażki, taki mieliśmy cel. Ale patrząc na całokształt, możemy być zadowoleni. Zagraliśmy kilka bardzo dobrych spotkań, między innymi ze Ślemieniem i Puńcowem. To cieszy, bo pokazuje, że potrafimy rywalizować z najlepszymi – ocenił.

Czego spodziewać się po zimie?

Oba zespoły czeka teraz przerwa zimowa i przygotowania do wiosny.

Zima to czas, żeby się wzmocnić i popracować nad ofensywą – zapowiedział Błaha. – Reszta zespołu wygląda dobrze, więc skupimy się na utrzymaniu formy i dobrej atmosfery.

My też zimą nie próżnujemy – wtórował mu Makarewicz. – Plan sparingów już mamy, teraz czas ułożyć szczegółowy harmonogram przygotowań. Musimy solidnie popracować, żeby na wiosnę wejść w rytm od pierwszego meczu.

Podhalanka i Bory kończą rundę z podobnymi nastrojami – zadowoleni z postępów, ale świadomi rezerw. Powrotu do rywalizacji w skoczowsko-żywieckiej „okręgówce” można spodziewać się w marcu lub kwietniu.

Autor: Michał Czarniecki