Listeners:
Top listeners:
Radio BIELSKO Przeboje non-stop
Radio EXPRESS FM Prawdziwa Lokalna Stacja
Radio DISCO Zawsze w rytmie!
Radio MEGA Mega Przeboje!
Radio NUTA Same dobre nuty!
Prezentujemy wam drugą część wywiadu z Bartłomiejem Koniecznym – wieloletnim piłkarzem Podbeskidzia Bielsko-Biała. Podobnie jak przed dwoma tygodniami, czeka was masa ciekawych anegdot i historii. Dzisiaj dowiecie się m.in. na jaki film do kina wybrała się drużyna za kadencji Czesława Michniewicz oraz jakie to miało konsekwencje w rzeczywistości, a także o tym, jak to jest strzelić bramkę na wagę utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej…. Jeśli nie czytaliście pierwszej części, to szybko musicie to nadrobić!
Mikołaj Lorenz (Redakcja Radia BIELSKO): W sieci krążyła pewna historia z czasów, gdy waszym trenerem był Czesław Michniewicz, że pewnego razu zorganizował wam wyjście do kina na film pt. „Cud w Lake Placid”. Ile jest w tym prawdy?
Bartłomiej Konieczny: Tak, to jest prawdziwa historia… Każdy człowiek do tego może podejść na swój sposób, ja to odebrałem jako coś rewelacyjnego, że tak naprawdę można osiągnąć cudowne rzeczy w sporcie, jeśli się wierzy i jeśli ma się etos pracy. Przede wszystkim kiedy wierzy się trenerowi i idzie się w określonym kierunku, to wówczas jesteś w stanie osiągnąć cel. Dla nas wówczas to było utrzymanie… Faktycznie byliśmy w kinie, obejrzeliśmy ten fajny film, ale z drugiej strony też Czesiu Michniewicz nam to potem „zamontował” na obozie, kiedy się już utrzymaliśmy i te emocje już opadły. To zrobił nam taki „again” z tego filmu. Było tam takie hasło „again”… bo chyba reprezentacja, nie pamiętam czy to była Kanada, czy USA, w tym filmie przegrała z jakąś niżej notowaną drużyną, gdzie tak naprawdę przygotowywali się do olimpiady. Wiedzieli, że mecz z Rosjanami ich czeka, no to trener ich wziął po meczu, gdy oni byli zmęczeni i zrobił im „again”, czyli jazdę w tę i z powrotem na pełnym gazie na łyżach od bramki do bramki, aż w końcu jeden zemdlał, drugi się porzygał, a trzeci tam padł na lód. Generalnie chciał im udowodnić, że bez pracy nie ma kołaczy {…} My potem na obozie we Wronkach mieliśmy podobnie. Graliśmy sparing z Olimpią Grudziądz i Czesiu nam zrobił to samo, bo przegraliśmy. O 7. rano przed wyjazdem autobusem mieliśmy „again” na boisku, czyli z piłkami w pełnym gazie w tę i z powrotem. My tacy zmęczeni, ja klęczę, już miałem podobnie jak jeden z tych aktorów i mówię taki, zły, bo każdy był zły…a ja mówię pod nosem „again”. Czesiu to usłyszał… „No to wstawać i jeszcze raz”… także to jest prawdziwa historia i potem sytuacja z filmu była nawet wcielona w prawdziwym życiu.
ML: Chyba największą siłą tej drużyny było to, że spora część zawodników była stąd i byliście po prostu zżyci z lokalną społecznością, zgodzi się z tym Pan?
BK: To była taka grupa ludzi, gdzie tak naprawdę ja już byłem związany z Bielskiem, miałem kupiony dom, żona – bielszczanka. Ja już się czułem bielszczaninem… „Sokół” z Bielska, „Górek” z Bielska, „Kołek” z Bielska, Piotruś Malinowski już też mieszkanie miał tu kupione, praktycznie wszyscy byli z Bielska… Nam zawsze zależało na tym, żeby utrzymać ten klub w Ekstraklasie i przy okazji utrzymać swoją pracę, dobrze płatną i przyjemną {…} Praca piłkarza wiązała się z przyjemnościami, ale też czasami ze wstydem, bo jak przegraliśmy mecz, to nie było tak, że patrzyliśmy w tabelę i tyle, tylko nawet pani w Biedronce na kasie się mnie pytała: „co wyście zrobili?”. Czasami było mi wstyd chodzić na zakupy, jak przegraliśmy mecz, bo wiedziałem, że pani z Biedronki tam na mnie czeka i będzie zaraz pytać, więc to były dodatkowe bodźce, które nas pchały do góry, które sprawiały, że cała ta rodzina Podbeskidzia ciągnęła wózek w jednym kierunku
ML: Z uwagi na swoją pozycję zbyt wielu bramek w swojej karierze Pan nie strzelił, ale jest chyba jedna, która szczególnie zapadła w pamięć… wie Pan, o której mowa?
BK: Pewnie z Łęczną… ale nie pamięta Pan, kto strzelił w pierwszej minucie z Polonią? (śmiech) 56. sekunda chyba…
ML: Powiem szczerze, że mi osobiście bardziej zapadła w pamięć ta bramka z Łęczną… (śmiech) Co się czuje w takiej chwili, gdy strzela się gola na wagę utrzymania w doliczonym czasie gry w przedostatniej kolejce sezonu?
BK: Tak, to była przedostatnia kolejka i tym zwycięstwem już się utrzymaliśmy w lidze. Generalnie jak się strzela taką bramkę, to wiadomo, że to jest cudowna sprawa. Wiesz, że znowu każdy z nas, z tych doświadczonych zawodników będzie miał kontrakt na kolejny rok. Wiedzieliśmy, że nasze ukochane Bielsko-Biała zostaje w Ekstraklasie i będzie następny rok wspaniałej przygody na najwyższym poziomie. Wiesz, że gwarantujesz sobie wspaniałe wakacje i premię za cały sezon, byt twojej rodziny się polepsza, no same superlatywy. Na ostatni mecz jedziesz praktycznie na wycieczkę, z uśmiechem, ze świetnym nastrojem i totalnym luzem, po prostu z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. {…} Jak się strzela bramkę, wartą powiedzmy…nie wiem, pięć milionów złotych? Bo tyle wówczas wynosił, kontrakt z Canal+, no to, to jest coś cudownego. Wiesz, że cała rodzina na Ciebie patrzy w telewizji, wiesz, że rodzina – ta najbliższa jest na trybunach, wszyscy za Ciebie i trzymają kciuki, no to jest jedna z najpiękniejszych rzeczy w życiu… no nie da się tego słowami opisać…
ML: Niedługo później kontuzja zmusiła Pana do zakończenia kariery. To był trudny moment?
BK: Od początku, to nie była moja decyzja, bo ja chciałem grać do 38 roku życia, a skończyłem gdy miałem 34. Musiałem skończyć, bo lekarz mi powiedział, że z tym urazem kręgosłupa, który miałem i przez który te mięśnie mi się zaczęły sypać, czyli dwójki i łydki, nawet na achillesy to schodziło {…} Miałem problem z kręgami w kręgosłupie, no i generalnie lekarz powiedział, że jeśli mi wypadnie ten jeden krąg, to mi odetnie władzę w nogach i zapytał, czy ja mam tego świadomość? To jak on mi powiedział o takich sprawach, no to dla mnie to już było automatyczne – „stop”. Ja chcę na dzieci patrzeć z góry, a nie z pozycji siedzącej. Myślę, że to była jedyna słuszna decyzja.
ML: Ciągle Pan działa w piłce, ma Pan swoją akademię piłkarską – Football4pro, a niedawno rozpoczęła się Pana przygoda trenerska w futbolu seniorskim. Chyba nie narzeka Pan na nudę?
BK: Miałem nadzieję, że zostanę w Podbeskidzie jako skaut, czy w innej roli. Nie udało się, bez wchodzenia w jakiekolwiek szczegóły… więc założyłem swoją szkółkę piłkarską w 2016 roku, która funkcjonuje do dziś i ma się dobrze. Mamy ponad 120 dzieciaków i nastolatków, gramy w ligach praktycznie od czwartego roku życia. Zawodnicy, którzy są z nami praktycznie od początku, to spokojnie są brani do Rekordu czy do Podbeskidzia z otwartymi rękoma. Ostatnio wypuściliśmy trzech chłopaków do jednego i drugiego klubu. Mamy nawet takiego, który był na konsultacjach w Reprezentacji Polski, mianowicie Piotrek Lorek, grał też w Górniku Zabrze, on też się od nas wywodzi, więc ta szkółka, która już ma prawie 10 lat, ma już jakieś swoje sukcesy. Co dalej? Teraz kiedy mam uprawnienia – licencję UEFA A, no to naturalną koleją rzeczy było to, że dostałem propozycję z Beskidu Skoczów i dla mnie takim naturalnym rozwojem jako dla trenera jest podjęcie rękawicy. {…} Myślę, że gdyby nie troszkę pecha, który nam towarzyszył od początku sezonu, to mielibyśmy dzisiaj z 20 bramek strzelonych i tylko jeden remis na koncie, ale my ze swojego planu jako drużyna Beskidu Skoczów nie zejdziemy i będziemy dalej grać tak jak gramy. {…} No i co jeszcze, prowadzę różne zajęcia jako trener w przedszkolach. Udzielam się też na osiedlu, na którym mieszkam, jestem w Radzie Osiedla Lipnik, aczkolwiek teraz tego czasu mam coraz mniej i coraz mniej mogę tam być, ale jak trzeba zorganizować jakiś turniej, tutaj na dzielnicy to robię i się do tego angażuję. Mam też swoją kawiarnię na basenie Aqua, w którą też muszę się angażować i troszeczkę czasu tam poświęcać, także jest co robić. Jest wiele fajnych rzeczy, praktycznie wszystkie są przy piłce… Na koniec chciałbym zaprosić wszystkie młode osoby do naszej akademii Footbal4pro.
Autor: Mikołaj Lorenz
bartłomiej konieczny Ekstraklasa Podbeskidzie Bielsko-Biała Top Top-Sport
jak atrakcyjnie spędzić czas w regionie, jak ominąć korki i jak odpocząć?
closeCopyright Radio BIELSKO