Piłka nożna

Giorgi Merebashvili: „Gennaro Gattuso poza boiskiem był jak kolega”

today26.10.2025 12:53

Tło
share close

Giorgi Merebashvili w trakcie swojej długiej kariery miał okazję grać dla takich zespołów jak, chociażby Dinamo Tibilisi, Wisła Płock czy Podbeskidzie Bielsko-Biała. W międzyczasie reprezentował również swój kraj na arenie międzynarodowej. W barwach reprezentacji Gruzji wystąpił w 32 spotkaniach. Dziś – w wieku 39 lat występuje w IV Lidze, przywdziewając trykot Spójni Landek. Ostatnio miał okazję ustrzelić hat-tricka w starciu z Ajaxem Amsterdam – o tym i o wielu innych rzeczach przeczytacie w naszym wywiadzie.

Mieliśmy wspólną kolację z zawodnikami Ajaxu. Spędziliśmy razem fajny wieczór

Mikołaj Lorenz (Redakcja Radia BIELSKO): Ostatnio miałeś okazję zagrać z Ajaxem Amsterdam w meczu legend zorganizowanym z okazji 100-lecia klubu. Jakie to było uczucie?

Giorgi Merebashvili: Naprawdę super. Ciężko to opisać słowami, jakie emocje towarzyszyły mi podczas tego meczu. Bardzo się cieszę, że wygraliśmy, że mogłem wystąpić i strzelić trzy gole. To było niesamowite uczucie. Prawie ze wszystkimi tymi zawodnikami grałem w reprezentacji, a z kilkoma zawodnikami miałem okazję grać kiedyś razem w Dinamie, więc atmosfera była świetna.

ML: A co tam się działo poza spotkaniem? Jak wyglądało to świętowanie?

GM: Mieliśmy wspólną kolację z zawodnikami Ajaxu. Spędziliśmy razem fajny wieczór, rozmawialiśmy, wspominaliśmy stare czasy. Atmosfera była naprawdę wyjątkowa. Jak już mówiłem – ciężko to opisać słowami, ale byłem bardzo szczęśliwy, że mogłem brać udział w czymś takim.

ML: To może zostańmy w temacie Dinama Tibilisi. To tam stawiałeś swoje pierwsze kroki w futbolu. Jak to wyglądało?

GM: Zacząłem grać w akademii Dinama, gdy miałem 15 lat. W klubie spędziłem łącznie 12 lat, a siedem w pierwszej drużynie. To naprawdę duży klub w Gruzji, coś takiego jak tutaj Lech Poznań czy Legia Warszawa. Jestem dumny, że mogłem tam grać. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem występować w takiej drużynie i to był świetny czas.

ML: W międzyczasie był jeszcze epizod w Serbii. Co cię skłoniło do wyjazdu za granice?

GM: Graliśmy wtedy w eliminacjach z Crveną Zvezdą. Zagraliśmy świetny mecz, wygraliśmy 2:0 u siebie, strzeliłem bramkę i oni (FK Vojvodina – przyp. red.) się mną zainteresowali. Dinamo nie chciało mnie wtedy puścić, ale po sześciu miesiącach dogadaliśmy się i przeszedłem do Serbii. Spędziłem tam dwa lata, poziom sportowy był bardzo wysoki, ale klub miał problemy finansowe.

ML: To te problemy finansowe zadecydowały o powrocie do Dinama?

GM: Tak, oni chcieli przedłużyć mój kontrakt, ale ja nie chciałem, bo nie otrzymywałem pieniędzy, więc wróciłem do Gruzji. W międzyczasie dostałem ofertę powrotu do Gruzji. W Dinamie sporo się pozmieniało, zmienił się prezes, a nowy trener był Hiszpanem i wcześniej pracował w sztabie Barcelony. Przedstawił ciekawy plan i dlatego zdecydowałem się wrócić. Ta przygoda w Serbii to nie był jedyny raz, gdy byłem w klubie z problemami finansowymi. 

fot: Szymon Bandura

Gennaro Gattuso wygląda na trochę szalonego – i taki faktycznie jest

ML: Potem była jeszcze ta przygoda w Grecji prawda?

GM: Tak, ale tam sytuacja była jeszcze gorsza, niż w tej Serbii. Wiele klubów miało problemy finansowe. Byłem tam dwa lata i zwiedziłem trzy kluby, dlatego, że wszyscy mieli kłopoty. Na przykład OFI Kreta, w którym byłem siedem miesięcy – oni zbankrutowali i spadli do czwartej ligi. Ja już wcześniej wiedziałem, jak to wygląda, bo mój kolega z reprezentacji tam grał i wszystko mi powiedział. Ciekawe jednak dla mnie było to, że był tam trener Gennaro Gattuso. Byli zainteresowani, więc podpisałem kontrakt – niestety kiedy tam wylądowałem, okazało się, że sytuacja jest jeszcze gorsza, niż myślałem. Potem zmieniłem klub i trafiłem do AS Veria, ale tam spędziłem tylko pięć miesięcy. W tym czasie nie dostałem ani jednej wypłaty. Na koniec był jeszcze Levadiakos… {…} Pewnego razu kolega do mnie napisał na Facebooku i zapytał, co słychać, ja mu powiedziałem, że nie chce zostawać dłużej w Grecji i planuje zmienić klub. Od niego dostałem numer do menadżera, z którym współpracuję do dziś. On od razu zaoferował mi Płock. Dzwoniłem też do mojego kolegi Wladimera Dwaliszwiliego, który grał w Legii i w Polonii. Zapytałem go, jak tu to wszystko wygląda, on dał mi bardzo pozytywną opinię i powiedział, że to będzie dobry ruch. Po tym nie myślałem już za dużo, tydzień później podpisałem kontrakt z Wisłą Płock i to była świetna decyzja. Dzięki grze w Wiśle wróciłem do reprezentacji, bo wcześniej przez dwa lata w niej nie grałem.

ML: A jak wspominasz współprace z Gennaro Gattuso?

GM: Właśnie parę dni temu dawałem wywiad w Gruzji i pytali się mnie, z jakim trenerem najlepiej mi się współpracowało… Miałem kilku świetnych trenerówW reprezentacji miałem Héctora Cúpera, w Dinamie był, chociażby Dušan Uhrin, który w 1996 roku doszedł z Czechami do finału Euro i tam przegrał z Niemcami. Miałem też okazję współpracować z Gennaro Gattuso, on był… Nie umiem powiedzieć czy najlepszy, ale bardzo dużo się przy nim nauczyłem, miał świetny sztab. Poza boiskiem był jak kolega – taką atmosferę wprowadził w drużynie. Wszyscy mówili, że to jest fajny gość. Wygląda na trochę szalonego – i taki faktycznie jest, ale z piłkarzami dogaduje się super. {…} Raz miałem taką sytuację, że moja żona była w ciąży i urodziła nam się córka. Zapytałem się go wtedy czy mogę po meczu polecieć do Gruzji i spędzić z nimi trochę czasu. On powiedział, że przede wszystkim jesteśmy ludźmi, a dopiero potem piłkarzami – praca jest na drugim miejscu, a rodzina na pierwszym. Dał mi bez problemu tydzień odpoczynku. To był taki gość – zawsze był z piłkarzami i zawsze nas wspierał. To jest bardzo fajne, jeśli czujesz takie wsparcie od trenera.

fot: TS Podbeskidzie Bielsko-Biała

W ostatniej chwili dostałem ofertę z Podbeskidzia

ML: A jak to się właściwie stało, że później trafiłeś do Podbeskidzia?

GM: Skończył mi się kontrakt w Wiśle Płock i niestety nie chcieli mi go już przedłużyć. Szkoda, mogłem tam zostać już nawet do końca kariery, bo bardzo fajnie tam było – świetne pięć lat. Potem wróciłem do Gruzji, tam trenowałem dwa miesiące i miałem już drużynę, z którą chciałem podpisać kontrakt, ale w ostatniej chwili dostałem ofertę z Podbeskidzia i zdecydowałem się wrócić do Polski, bo bardzo mi się tu podobało. Dobrze nam się tu mieszkało z rodziną, więc nie zastanawiałem się długo i podpisałem. Oni już byli po obozie przygotowawczym, ja trafiłem do klubu na trzy-cztery dni przed pierwszą kolejką.

ML: Później był również czas, gdy grałeś w czwartoligowych rezerwach Podbeskidzia. Była tam wtedy całkiem niezła ekipa… Był, chociażby Damian Chmiel i Tomasz Górkiewicz…

GM: Tak, grałem tam półtora roku. Wygraliśmy wtedy ligę, ale niestety przegraliśmy baraże o awans do III ligi z Podlesianką Katowice. Ale ogólnie fajnie to wspominam, było dużo młodzieży w zespole. Oni też mogli się wiele nauczyć ode mnie, Damiana Chmiela, czy Tomka Górkiewicza. Atmosfera była dobra i cieszę się, że tam grałem, mimo że nie była to pierwsza drużyna.

ML: A to jest trudne dla takiego zawodnika, żeby zejść do rezerw? 

GM: Ja jestem maksymalistą i oczywiście, że chciałem grać w pierwszej drużynie. Zawsze chciałem się dobrze pokazać i tam wrócić. Pamiętam, że graliśmy raz sparing z „jedynką”. Przegraliśmy w nim chyba 3:2, ale ja zagrałem bardzo fajny mecz. Potem udało się jeszcze na chwile wrócić do tej pierwszej drużyny. Chciałem zagrać jeszcze kilka meczów i pokazać, że dalej mogę… Na koniec znów wróciłem do rezerw, a potem pojawiła się Spójnia Landek…

fot: Szymon Bandura

Żyję jak profesjonalista

ML: No właśnie Spójnia Landek… jak to się stało, że tam trafiłeś?

GM: Szczerze mówiąc, miałem wtedy też ofertę z Grecji – z pierwszej ligi. Miałem ofertę z Pogoni Siedlce… Jeszcze kilka innych opcji było, ale nie chciałem zmieniać miasta, bo tutaj nam się świetnie mieszka. Kiedy masz rodzinę, to ciężej jest nagle coś zmieniać. Dlatego chcieliśmy zostać. Tutaj córka trenuje tenisa – w najlepszej szkole tenisowej w Polsce, czyli w BKT Advantage. Dostałem ofertę ze Spójni i zdecydowałem się zostać.

ML: Czyli córka poszła w twoje ślady i również postawiła na sport. Widzisz w niej potencjał?

GM: Tak! Najważniejsze, że jej się chce. Bardzo ciężko trenuje, ona ma bardzo podobny charakter jak ja. Nie odpuszcza i cały czas jest bardzo zaangażowana, więc zobaczymy, co z tego wyjdzie.

ML: A jakie masz dalsze plany? Planujecie tu zostać gdy skończysz grać w piłkę, czy jednak wrócić do Gruzji?

GM: Na razie chcemy zostać. Dostałem już polskie obywatelstwo, teraz czekam na paszport. Jesteśmy tutaj i bardzo dobrze się tu czujemy, więc na ten moment chcemy tu zostać.

ML: A jak wyglądają twoje plany jeśli chodzi o dalszą grę w piłkę? Pojawia się już w głowie myśl, że trzeba będzie powoli kończyć?

GM: Do czerwca mam kontrakt, więc na pewno skończę ten sezon, a potem zobaczymy… Ja myślę, że jeszcze jeden sezon mógłbym zagrać, ale zobaczymy… W Landeku pracuję również jako trener – jestem asystentem, więc z tym też na pewno wiąże swoje dalsze plany. Póki co sam jeszcze nie wiem. Zdaję sobie sprawę, że na pewno będę tęsknił za piłką i z tego powodu chciałbym zagrać ten jeszcze jeden sezon. {…} Czuję już ten swój wiek – to jest normalne, ale bardzo dobrze o siebie dbam. Żyję jak profesjonalista. Nigdy nie miałem też zbyt wielu problemów ze zdrowiem, więc to sprawia, że czuję się lepiej niż na te 39 lat.

 

Autor: Mikołaj Lorenz