Piłka nożna

Czy ta zmiana wyjdzie Podbeskidziu na dobre?

today07.10.2025 18:31

Tło
share close

W niedzielę Podbeskidzie za sprawą swoich mediów społecznościowych ogłosiło zakończenie współpracy z Krzysztofem Brede. Zespół w ostatnich tygodniach nie prezentował się zbyt dobrze i w klubie podjęto decyzję o zwolnieniu trenera. Czy to pomoże? Czy zmiana szkoleniowca odmieni oblicze Górali?

Trzy porażki z rzędu 

Bezpośrednią przyczyną zmiany na ławce trenerskiej Podbeskidzia są trzy ostatnie spotkania. 24 września Górale w dość wstydliwych okolicznościach odpadli z Pucharu Polski. Następnie po powrocie do ligowych zmagań miała miejsce bolesna przegrana w starciu derbowym. A w miniony weekend podopieczni Krzysztofa Brede musieli uznać wyższość Warty Poznań.

Krzysztof Brede zwolniony

Mimo iż z klubu dobiegały głosy, jakoby pozycja szkoleniowca miała być nie zagrożona, w niedziele pojawiła się informacja o zwolnieniu Krzysztofa Brede. Nie jest to pierwszy raz, gdy żegna się on z bielskim zespołem. Podobna sytuacja miała miejsce w grudniu 2020 roku, wtedy podziękowano mu po nieudanej rundzie w rozgrywkach Ekstraklasy. Teraz odchodzi zostawiając zespół w środku tabeli Betclic 2. Ligi.

Nie ma co ukrywać, że obecna kampania nie układa się po myśli Podbeskidzia. Kiepsko było już na samym początku, dwa pierwsze spotkania nie pozwoliły zapisać na swoim koncie żadnych punktów. Potem przyszła poprawa, drużyna złapała niezłą serię i wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Siedem kolejnych potyczek przyniosło spory zastrzyk punktów i awans w ligowej tabeli. W okresie od 8 sierpnia do 20 września zespół zanotował cztery zwycięstwa, dwa remisy i jedną porażkę… A potem przyszły te trzy wyżej wspomniane mecze.

Kolejne zmiany… W Podbeskidziu brakuje stabilizacji?

Pod Klimczokiem nie ukrywają, że celem jest rychły powrót na wyższy poziom rozgrywkowy. Im dłużej zespół będzie tkwił w 2. lidze, tym gorzej dla klubu. Nie ma co ukrywać, że starcia z Sokołem Kleczew czy Świtem Szczecin nie mają odpowiedniego potencjału marketingowego, aby przyciągnąć ludzi na trybuny. Stadion świeci pustkami i bez powrotu na wyższy szczebel z pewnością się to nie zmieni

Ogromnym problemem polskiego futbolu jest brak stabilizacji, karuzela trenerska trwa w najlepsze, a częste roszady z pewnością nie pomagają w budowaniu długofalowych projektów. Ten kłopot jest szczególnie widoczny w Bielsku, jeśli prześledzimy sobie liczbę trenerów, którzy zasiadali na ławce Podbeskidzia w ostatnich latach, to szybko dojdziemy do wniosku, że nie tędy droga. 

Odkąd Krzysztof Brede pożegnał się z klubem po raz pierwszy, to zespół prowadziło aż 10 szkoleniowców! Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że dwóch z nich jedynie tymczasowo przejmowało stery, to i tak mamy do czynienia z bardzo liczną grupą. Mówimy przecież o okresie niespełna pięciu lat!. Tak prezentuje się cała lista:

  • Hubert Kościukiewicz* – 1 mecz
  • Robert Kasperczyk – 16 meczów
  • Piotr Jawny – 30 meczów
  • Mirosław Smyła – 14 meczów
  • Dariusz Kołodziej* – 1 mecz
  • Dariusz Żuraw – 25 meczów
  • Grzegorz Mokry – 17 meczów
  • Dariusz Marzec – 6 meczów
  • Jarosław Skrobacz – 12 meczów
  • Krzysztof Brede – 49 meczów

Średnio jeden szkoleniowiec dostawał około 17 spotkań… Tak nie da się zbudować niczego trwałego. Nawet jeśli uznamy, że zwolnienie Brede jest zasadne, tym bardziej że on akurat dostał zdecydowanie najwięcej czasu z wymienionych trenerów. To mimo wszystko to zestawienie daje sporo do myślenia. 

Drogie, czyli dobre?

Nie brakuje opinii, że Krzysztof Brede miał do swojej dyspozycji zawodników gotowych do gry o najwyższe cele. Pojawiają się argumenty, że kadra Podbeskidzia jest w ścisłej czołówce ligi, jeśli chodzi o płace. Tylko pytanie, czy to jednoznacznie oznacza, że jest ona w czołówce, jeśli chodzi o walory czysto piłkarskie? .

W Bielsku nie brakuje nazwisk, których mogą pozazdrościć inne kluby. Jest, chociażby Wojciech Szumilas, Krzysztof Kolanko, powracający z wypożyczenia Maksymilian Sitek, czy sprowadzony w ostatnim okienku Dalibor Takac, ale ich dyspozycja na tym etapie tegorocznych rozgrywek nie pozwalała walczyć o czołowe lokaty. Na koniec dnia odpowiedzialność za wyniki ponosi trener i nie inaczej było tym razem.

 

 

 

Autor: Mikołaj Lorenz