Piłka nożna

Czerwona latarnia narzuciła trudne warunki. Zdecydowały ostatnie minuty

today15.11.2025 15:05

Tło
share close

To miał być spokojny mecz Czarnych Jaworze na koniec rundy jesiennej w Klasie Okręgowej Bielsko-Biała-Tychy. Tymczasem niewiele zabrakło do sensacji. Trafienie Patryka Adamczyka dało gospodarzom trzy punkty i awans do pierwszej piątki. Jednak mogło się to potoczyć zupełnie inaczej…

Powalczyć o dobry koniec jesieni – Czarni Jaworze kontra czerwona latarnia okręgówki

Cztery dni po triumfie Drzewiarza Jasienica w finale okręgowego Pucharu Polski, stadion w Jaworzu ponownie otworzył się na lokalną rywalizację.

Tym razem gospodarze obiektu – GKS Czarni Jaworze, dostali szansę na dobre zakończenie rundy jesiennej w Klasie Okręgowej Bielsko-Biała-Tychy. Ich zadanie było jasne – awansować do czołowej piątki i przezimować w niej do wiosny. Przeciwnicy nie wydawali się wymagający, jako że przyjezdni wracali z każdej poprzedniej delegacji bez punktów.

Dobre złego początki

Jednak pozory mogą mylić – goście od początku byli nastawieni na atak, choć w kluczowych momentach brakowało im jakości – albo w podaniach, albo w wykończeniu.

W 9. minucie Jaworze postraszyło rywala po raz pierwszy. Dariusz Sierota wykorzystał nieporadność obrońców i znalazł się w dobrej pozycji do strzału. Próba trzeciego najlepszego strzelca zespołu okazała się niecelna.

Goście nie pozostali dłużni rywalom – w niemal identycznej sytuacji minutę później Arkadiusz Neumann uderzył piłkę prosto w bramkarza Czarnych. Spotkanie powoli się otwierało.

Po kwadransie zawodnicy Suszca o mały włos nie podarowali gospodarzom pierwszego gola. Po zbyt słabym podaniu do bramkarza Daniel Brudny był bliski przechwytu i wpakowania futbolówki do siatki. Szczęśliwie golkiper Krupińskiego Wojciech Biber zdążył wybić piłkę na aut.

Przyjezdni coraz częściej tracili posiadanie w środkowej strefie i prowokowali ataki przeciwnika. Natomiast Czarni Jaworze zwiększali presję poprzez ostrzejszy pressing.

Z czasem niemoc gospodarzy w ataku dała nieco więcej wiary podopiecznym Artura Zemlaka. W 30. minucie po szarpanej akcji Suszca Daniel Wieczorek wygrał walkę o pozycję i oddał groźny strzał z bliska po dośrodkowaniu z prawej strony. Bramkarz przytomnie sparował piłkę na rzut rożny, po czym skierował parę słów krytyki w kierunku swoich kolegów z obrony.

W szeregi Jaworza wkradła się frustracja – Czarni przestali istnieć w ofensywie, a z tyłu pozwalali Krupińskiemu na zbyt wiele. Dało się usłyszeć raz po raz okrzyki wyrażające zaskoczenie, że ostatnia drużyna ligi skutecznie się im stawia.

W 42. minucie przy rzucie wolnym doszło do popchnięcia napastnika w polu karnym Jaworza – gdyby nie odgwizdany spalony, gościom przyznany by był rzut karny.

W takich okolicznościach gwizdek kończący pierwszą połowę wydawał się być wybawieniem dla stłamszonych gospodarzy.

Wymęczone trafienie Adamczyka i pozytywny koniec rundy

Podopieczni Tomasza Wuwera wyszli na murawę zmotywowani, by raz a dobrze ukrócić poczynania Suszca. Już po wznowieniu gry Jaworze przejęło inicjatywę. Gospodarze konsekwentnie rozgrywali piłkę w ataku pozycyjnym, ale problem pozostał ten sam – brak jakości przy przyspieszeniu gry i łatwe straty.

Na groźną sytuację pod bramką gości trzeba było poczekać do 61. minuty. Wtedy to Bartłomiej Matula otrzymał piłkę w polu karnym po zamieszaniu. Jego mocny strzał został jednak zblokowany.

Jeszcze lepsza okazja na gola wydarzyła się dwie minuty później. Daniel Brudny wykorzystał błąd obrony, minął bramkarza i otworzył sobie drogę do pustej bramki. Napastnik Czarnych jednak przekombinował i nie zdołał oddać strzału. 

Gospodarze frustrowali się coraz bardziej, denerwowali się nie tylko na arbitrów, ale też na samych siebie. Obraz gry Jaworza zmieniał się na ich niekorzyść z każdą minutą.

W takiej sytuacji wystarczy jeden moment, który może wywrócić grę do góry nogami. Tak też się stało w 73. minucie, kiedy to Patryk Adamski wbił piłkę do siatki z bardzo ostrego kąta. Nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw, ale gospodarzom spadł ogromny kamień z serca.

Goście usiłowali odrobić straty, ale presja czasu i poprawa gry Jaworza skutecznie utrudniała im to zadanie. Za to gospodarze coraz łatwiej doprowadzali do sytuacji strzeleckich. W ostatniej akcji Czarnych Michał Waszek pokonał wysoko ustawioną linię obrony i z dwoma kolegami popędził na bramkę. Pozostawiony sam sobie bramkarz Suszca musiał skapitulować, a piłkę do pustej bramki po podaniu Waszka wbił Jakub Szajrych.

Tym samym Jaworze nie wypuściło korzystnego wyniku i zapewniło sobie zimowanie w pierwszej piątce ligi.

GKS Czarni Jaworze – GKS Krupiński Suszec 2:0 (0:0)
1:0 Patryk Adamczyk (73’)
2:0 Jakub Szajrych (90’)

GKS Czarni Jaworze
Abram 12 – Habdas 4, Pustelnik 5 (c), Rycak 6, Matula 8, Sierota 11, Brudny 15, Felipe 20, Waszek 21, Brańka 24, Adamczyk 27
Trener: Tomasz Wuwer

GKS Krupiński Suszec
Biber 1 – Grabiec 2, Góra 4 (c), Strączek 7, Wiencek 10, Urbanek 14, Staniek 16, Gaj 17, Wieczorek 19, Baron 22
Trener: Artur Zemlak

Autor: Michał Czarniecki