6 grudnia 2025 roku na małej scenie Teatru Polskiego w Bielsku-Białej odbyła się premiera spektaklu „TINA”, inspirowanego życiem i drogą do wolności Tiny Turner.
Publiczność nagrodziła przedstawienie ponad pięciominutowymi owacjami na stojąco!
Spektakl jest mocny i głęboko poruszający.
Po zakończeniu premierowego spektaklu , reżyserka Alina Moś podziękowała dyrektorowi bielskiego teatru, Witoldowi Mazurkiewiczowi, za możliwość opowiedzenia tej historii na deskach Teatru Polskiego oraz wymieniła cały zespół twórców, podkreślając ich ogromny udział w powstaniu spektaklu.
Dyrektor Teatru Polskiego, Witold Mazurkiewicz, skomentował premierę słowami o tym, że
nie jest łatwo stworzyć spektakl, w którym opowiadany jest bardzo trudny, poważny temat, a jednocześnie pojawiają się momenty rozrywki dla widza.” Dziś rozpiera mnie duma…”-powiedział do twórców i widzów.
Cztery aktorki – jedna bohaterka
Przez cały spektakl na scenie obecne są 4 „Tiny” a w ich role wcielają się: Marta Gzowska-Sawicka, Wiktoria Węgrzyn-Lichosyt, Ewa Dobrucka, Flaunnette Mafa.
Każda z nich wciela się w Tinę z innego etapu jej życia, tworząc wspólny portret kobiety przechodzącej od młodzieńczej zależności po dojrzałą siłę.
Tiny, rozmawiają ze sobą, komentują swoje doświadczenia życia w toksycznej, przemocowej relacji
i prowadzą widzów przez historię, w której jasne światła sceny i cekinowy blask kostiumów kontrastują z ciemnością życia prywatnego.
W spektaklu dostaniemy również odpowiedź na pytanie na pytanie, dlaczego Tina, która związała się z Ikiem Turnerem mając 19 lat, zdobyła siłę, by od niego odejść dopiero w wieku 37 lat?
Dowiemy się dlaczego kobiety latami tkwią w takich toksycznych relacjach.
Usłyszymy jakie są mechanizmy przemocy: od love bombing’u, osaczania, izolacji przez cykle przemocy psychicznej i fizycznej aż do powolnego, skutecznego odbierania kobiecie poczucia własnej wartości.
Złudny obrazek idealnego związku
Tekst Aliny Moś niezwykle trafnie obnaża, jak bardzo mylące mogą być pozory.
Spektakl pokazuje, że jeśli „on zawsze uśmiechnięty”, a „ona zawsze przygaszona, bez emocji”, to wcale nie musi oznaczać tego, co widzimy na pierwszy rzut oka. Może być sygnałem bolesnego, cichego trwania w przemocy, wiecznej niepewności i życia w cieniu pytania:
„Co wydarzy się dziś i jak się to dla mnie skończy?”
To ważny głos dotyczący społecznego tabu, jakim wciąż bywa przemoc domowa.
Muzyka, emocjonalny puls życia Tiny Turner.
W spektaklu słyszymy największe hity Tiny Turner, w aranżacjach przygotowanych przez Dominika Strycharskiego, które każda z aktorek śpiewa wspaniale, zróżnicowanie, dodając interpretacjom hitów Tiny Turner głębi oraz indywidualnych emocji.
Mocna forma, piękne wykonanie.
Reżyserka Alina Moś prowadzi spektakl odważnie, nie łagodzi słów o przemocy, nie zasłania ich metaforą a pokazuje jak wpływa na człowieka: podstępnie i wyniszczająco.
Jednocześnie przedstawienie zachwyca formą:
scenografia, światło i kostiumy Natalii Kołodziej oraz ruch sceniczny Bartosza Bandury i przygotowanie wokalne Danuty Sendeckiej, tworzą dynamiczny, emocjonalny świat, w którym muzyka, ciało i słowo uzupełniają się w organiczny sposób.
Przede wszystkim w pamięci widza na długo pozostają role 4 Tin: Marty Gzowskiej-Sawickiej, Wiktorii Węgrzyn-Lichosyt oraz Ewa Dobruckiej, Flaunnette Mafy, które w brawurowy sposób przy wykorzystaniu kameralności Małej Sceny, z lekkością wciągają widzów w głąb tej bolesnej, intymnej historii a ich doskonały kunszt wokalny w muzycznych interpretacjach, wywołuje wielokrotne, spontaniczne oklaski publiczności w trakcie trwania spektaklu.
„TINA” to spektakl, podczas którego można uronić łzę, ale też uśmiechnąć się czy odnaleźć zachwyt w fenomenie Tiny Turner i zrozumieć jej długą, bolesną drogę do wolności.
To przedstawienie niezwykle ważne w treści, takie, które zostaje w widzu na długo po wyjściu z teatru.
Na konferencji prasowej reżyserka i autorka scenariusza Alina Moś powiedziała „Bardzo bym chciała, żeby na ten spektakl przyszły kobiety w trudnej sytuacji. Może usłyszą coś, co pomoże im zrobić pierwszy krok. To dla nich przede wszystkim jest ten spektakl .”
Fotografie: Marzena Bugała-Astaszow