Bez kategorii

Na taki mecz Andrychów czekał 35 lat!

today24.09.2025 20:37

Tło
share close

Beskid po 35 latach powrócił do rywalizacji w centralnym Pucharze Polski. Środowe spotkanie z Chojniczanką Chojnice przyciągnęło tłumy kibiców na andrychowski obiekt. Sympatycy miejscowego Beskidu bardzo żywiołowo dopingowali swój zespół przez całe spotkanie. Nie zabrakło też świetnej oprawy oraz pirotechniki.

Beskid zagrał z drugoligowcem

Rywalem Beskidu była drugoligowa Chojniczaka Chojnice. Nie powinno więc nikogo dziwić, że to właśnie przyjezdni byli postrzegani jako faworyt do zwycięstwa. Wśród miejscowych kibiców dało się jednak wyczuć ogromną wiarę w miejscowy zespół. Podopieczni Tomasza Moskały niesieni głośnym dopingiem kibiców, naprawdę nieźle weszli w ten mecz. W pierwszych dwóch kwadransach udało im się dojść do kilku groźnych sytuacji.

W 20. minucie byli bliscy szczęścia, Daniel Budka oddał strzał z okolic jedenastego metra, ale został zablokowany przez defensorów. Piłka spadła pod nogi Adriana Surówki, który stanął oko w oko z Michałem Antkowiakiem. Górą z tego starcia wyszedł jednak golkiper. Niedługo później działo się też pod drugą bramką, ale Arkadiusz Krzyżanowski również popisał się świetną interwencją, gdy znalazł się w sytuacji sam na sam z Maciejem Firlejem.

Z biegiem czasu to właśnie pod polem karnym gospodarzy działo się najwięcej, sporo pracy miał więc bramkarz, który długo odpierał ataki rywali, ale w 35. minucie skapitulował po raz pierwszy. Do siatki Beskidu trafił Maciej Firlej, napastnik Chojniczanki dołożył nogę i trafił z bliskiej odległości. Nie obyło się jednak bez kontrowersji, bowiem na wcześniejszym etapie tej akcji sędzia asystent pośpieszył się nieco z decyzją i uniósł chorągiewkę zbyt szybko, gracz, który przebywał na pozycji spalonej, szybko się o tym zorientował i odpuścił swój dalszy udział w grze. Arbiter główny słusznie nie przerwał akcji, a do bezpańskiej futbolówki dopadł Mateusz Bąkowicz. Po jego podaniu padła bramka. Miejscowi piłkarze, a także ich sympatycy nie chcieli się pogodzić z taką interpretacją…

Beskid Andrychów
fot: Radio BIELSKO

Drugi cios przyszedł bardzo szybko…

Zaledwie siedem minut później wynik podwyższył Damian Michalik. Dwubramkowa strata przed zmianą stron z pewnością nie była dobrą informacją dla Beskidu. Po przerwie gospodarze nie zamierzali się zatrzymywać, pierwsze kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Joao Guilherme, a później goście zagrozili jeszcze raz po rzucie rożnym. W obu sytuacjach rewelacyjnie interweniował Krzyżanowski. To jego dyspozycja pozwalała zespołowi marzyć o odrobieniu strat, ale do pełni szczęścia brakowało konkretów z przodu.

Kilkukrotnie zdołali zagrozić bramce rywala, w 60. minucie głową uderzał Dawid Sarnecki, chwilę później próbował Norbert Klimczyński, ale na nic się to zdało. W 75. minucie znów przed szansą stanął Sarnecki, jednak jego strzał zatrzymał się na poprzeczce. Z każdą minutą gospodarze się coraz bardziej odkrywali i narażali na kontrataki. Ostateczny cios padł w 83. minucie… Sabala Valerijs ustalił wynik spotkania na 0:3

Ostatecznie waleczny Beskid Andrychów poległ 0:3, ale piłkarskie święto, jakie udało się im stworzyć w to środowe popołudnie, z pewnością na długo zostanie w pamięci kibiców. 

Filip Kasiński przed kamerą Radia BIELSKO:

Beskid Andrychów 0:3 Chojniczanka Chojnice

0:1 Firlej
0:2 Michalik
0:3 Valerijs

Beskid Andrychów

Krzyżanowski (90′ Wolanin, Nagi, Mizera, Wróblewski (90′ Galus), Budka (46′ Matysek), Koim, Klimczyński (61′ Siwiec), Surówka, Kasiński, Sarnecki (86′ Malarz), Hałat

Trener: Tomasz Moskała

Autor: Mikołaj Lorenz