fot.: Monika Wielgosz
To był pierwszy taki koncert w Polsce, w Europie, a możliwe że na świecie! Razem, na jednej scenie, wystąpiła orkiestra symfoniczna oraz „niemy” chór!
W Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie wzruszający i porywający koncert widzom słyszącym, słabosłyszącym i niedosłyszącym, a także głuchym i niewidomym zaserwowali: Artis Symphony Orchestra z Ustronia oraz Niemy Chór Uniwersytetu Śląskiego, który interpretuje utwory muzyczne w języku migowym. To dzięki chórzystom obecne na widowni osoby głuche mogły „usłyszeć” muzykę. Zrozumieć nie tylko teksty utworów śpiewanych przez solistów, ale i poczuć emocje muzyce towarzyszące.
Niesłyszący wychodząc z koncertu „Gramy, śpiewamy, migamy” byli zachwyceni. Niejednej osobie w trakcie odbioru znanych powszechnie z filmów tematów muzycznych, zakręciła się w oku łezka. Podkreślali, że było pięknie i wzruszająco. A to wszystko wiemy dzięki Monice Folwarczny, tłumaczce polskiego języka migowego oraz prezes Fundacji PL działającej na rzecz głuchych.
–
Język migowy zawiera te emocje… Dużo otrzymałam podziękowań za tłumaczenie na polski język migowy, co jest dla mnie największą nagrodą jaka mnie może spotkać, że właśnie głusi odbiorcy to mówią – mówiła po koncercie Monika Folwarczny, która tłumaczyła słowa płynące ze sceny.
Posłuchaj
A jak udało się pani Monice i członkom Niemego Chóru przekazać ze sceny emocje? Jak mówi jedna z chórzystek – Aneta Cieślar, trzeba poznać dany utwór, jego treść i kontekst, spróbować wyrazić siebie no i…. poświęcić sporo czasu na próby.
Posłuchaj
Koncert rozpoczął się od wprowadzenia publiczność w ciszę. Orkiestra „grała”, ale z instrumentów nie wydobywały się żadne dźwięk. To był pomysł dyrygenta Artis Symphony Orchestra. –
Najtrudniej było grać nie grając – przyznaje z uśmiechem Jean-Claude Hauptman.
Posłuchaj
I nie był to jedyny oryginalny pomysł zastosowany w trakcie koncertu. Jeden z utworów był wykonany przez ustrońską orkiestrę w ciemności. Tak, by widownia mogła spróbować doświadczyć jak to jest, być osobą niewidomą. Z kolei prawie na finał, jeden z utworów, dyrygował – wspólnie z Jean-Claude Hauptmanem – niepełnosprawny Daniel. Zresztą zrobił to w sposób brawurowy, nagrodzony długimi i gromkimi brawami.
–
Chcieliśmy zlikwidować bariery między ludźmi, którzy są „sprawni” i niepełnosprawni. Chcemy otwierać kulturę dla tych osób. Chcemy stworzyć dostępność, by osoba niesłysząca czy niewidoma, niepełnosprawna ruchowo, mogła przyjść na koncert – podsumowuje dr Anna Wojtas-Rduch, założycielka i dyrygentka Niemego Chóru UŚ.
Posłuchaj
A Jean-Claude Hauptman dodaje, że celem prowadzonej przez niego orkiestry jest udostępnianie kultury mieszkańcom miast i miejscowości oddalonych od metropolii. – Jak Ania przyszła z taką propozycją, nawet nie zastanawialiśmy się. Było to dla nas oczywiste, że bierzemy w tym wspaniałym projekcie udział – zaznacza.
Czy koncert otwierający granice między słyszącymi i głuchymi, widzącymi i niewidomymi, bardziej i mniej sprawnymi zostanie powtórzony, na przykład w Bielsku-Białej? Pozostaje mieć taką nadzieję!