Listeners:
Top listeners:
Radio BIELSKO Przeboje non-stop
Radio EXPRESS FM Prawdziwa Lokalna Stacja
Radio DISCO Zawsze w rytmie!
Radio MEGA Mega Przeboje!
Radio NUTA Same dobre nuty!
Od kilku lat w regionalnych ligach Beskidu możemy oglądać coraz więcej piłkarzy z zagranicy. Wśród obcokrajowców dużą grupę stanowią Ukraińcy. Urozmaicenie składu i wprowadzenie konkurencji z zewnątrz zwiększa poziom rozgrywek. Jednak w pewnym momencie może dojść do przesytu, a wtedy ucierpią na tym talenty z domowego podwórka. Dlaczego niektórzy włodarze lokalnych klubów decydują się na tak częste sprowadzanie zagranicznych graczy?
Według danych żywieckiego podokręgu w rozgrywkach Klasy Okręgowej występuje 14 obcokrajowców. Natomiast w A-Klasie Żywiec przedstawicieli innych narodowości jest nieco więcej, bo aż 24. Jakby dodać do tej liczby zagranicznych piłkarzy grających w B-Klasie, to pełna liczba wynosiłaby 28 graczy. Jedno jest jednak pewne bez względu na liczebność – w niektórych klubach odgrywają oni kluczowe role.
Prezes Podokręgu Żywiec w Śląskim Związku Piłki Nożnej, Dariusz Mrowiec, podchodzi do tematu sprowadzania obcokrajowców, w tym Ukraińców, z dużą ostrożnością. – Jako Polacy powinniśmy pomagać naszym sąsiadom i doceniam ich piłkarski poziom, ale mam wątpliwości, czy to właściwa droga dla rozwoju naszej piłki. Ambicją młodych zawodników z regionu jest gra w pierwszej drużynie. Jeśli miejsca zajmują obcokrajowcy, juniorzy odchodzą, bo tracą perspektywę występów – podkreślił.
Jednocześnie przypomina, że przepisy PZPN zezwalają na traktowanie piłkarzy z Ukrainy jak zawodników unijnych, co ułatwia klubom ich pozyskiwanie. – Rozumiem uchwałę związku i będziemy jej przestrzegać. Jednak obawiam się, że na dłuższą metę możemy ‘wylać dziecko z kąpielą’. To zagraża szkoleniu naszych lokalnych graczy – mówił Mrowiec.
W podokręgu Żywiec znany jest jeden szczególny przypadek klubu, w którym do gry w rozgrywkach B-Klasy zarejestrowano tylko zawodników z Ukrainy. Piłkarze Łucznika Żywiec przystąpili w tym sezonie do rywalizacji o punkty, ale szybko musieli się z niej wycofać ze względu na naruszenie uchwały Zarządu PZPN z grudnia 2018 roku. Przepisy wymagają, by w każdej drużynie zarejestrowano co najmniej ośmiu polskich zawodników. Łucznik tego wymogu nie spełniał, dlatego też musiał wycofać się z rozgrywek.
Przepisy przepisami, ale zawiłości regulaminu nie odpowiadają na jedno ważne pytanie – dlaczego kluby z regionu decydują się na sprowadzenie zagranicznych zawodników, zamiast szukać talentów u siebie? Po odpowiedź zwróciliśmy się do klubu, który w swoim składzie ma siedmiu piłkarzy z obywatelstwem ukraińskim – UKS Maksymilian Cisiec.
– Ja zawsze chciałem wprowadzać trochę egzotyki do naszej drużyny – mówi z uśmiechem prezes Jacek Kąkol. – Nie chodzi o to, żeby robić sensację, tylko żeby drużyna się rozwijała, nabierała innego charakteru. Pierwszy pojawił się u nas Serhii Kamenev, zawodnik z Ukrainy. Przyszedł na sparingi, zaaklimatyzował się, spodobało mu się. Gdyby źle się tu czuł, nie przyciągnąłby następnych. A tak właśnie się stało.
Z czasem w Ciścu zaczęło pojawiać się coraz więcej Ukraińców. Jak wspomina Kąkol, wszystko zaczęło się od prośby zaprzyjaźnionego klubu z Milówki, który nie mógł zatrudniać obcokrajowców. – Zgłosili się do nas, czy nie moglibyśmy im pomóc, wziąć tych chłopaków na sezon. Załatwiło się dla nich mieszkanie, pracę – i tak to ruszyło. Reszta poszła już pocztą pantoflową – opowiedział prezes.
Dziś w drużynie Maksymiliana Cisca obcokrajowcy stanowią ważną część zespołu. Kąkol nie kryje, że właśnie oni wnieśli nową jakość. – Prawda jest taka, że ci Ukraińcy dają dużo większą jakość niż nasi okoliczni chłopcy. Nie ujmując nikomu, ale jeśli chcesz coś osiągnąć sportowo i organizacyjnie, musisz mieć ludzi z pasją i oddanych temu, co robią – podkreślił.
Nie wszystkim jednak taka polityka kadrowa się podoba. – To jest ludzka zawiść, tak bym to nazwał – powiedział bez ogródek prezes Maksymiliana. – Ci chłopcy przyszli do nas jako siedemnastoletni chłopcy. Trzeba było ich ukształtować, dać im pracę, nauczyć życia. Dziś są z nami trzeci rok i dopiero teraz zaczynamy zbierać owoce tej pracy.
Prezes zwraca też uwagę, że ukraińscy zawodnicy nie są „piłkarskimi najemnikami”. – To nie jest tak, że oni są z kosmosu i przyjechali na kontrakty. Oni pracują na terenie gminy, płacą podatki w Ciścu, mają dziewczyny, Polki. Asymilują się z nami. Wielu z nich chce tu zostać na stałe, założyć rodziny.
Kąkol nie ma wątpliwości, że za sukcesem całego projektu stoi praca wielu osób. – To nie dzieje się samo. Trzeba im znaleźć mieszkanie, załatwić pozwolenie na pracę, dać stabilizację. I tu wielka rola pana Krzysztofa Karpety, Przemysława Szczotki, Mariusza Wojtyły, sponsorów – wszyscy dają im szansę, dzięki której mogą grać i żyć u nas. A jak chcemy coś osiągnąć, to musimy mieć jakościowych ludzi – podsumowuje.
Do tematu zagranicznych piłkarzy powrócimy w następnych materiałach.
Autor: Michał Czarniecki
jak atrakcyjnie spędzić czas w regionie, jak ominąć korki i jak odpocząć?
closeCopyright Radio BIELSKO