Tylko w tym roku strażacy już pięć razy interweniowali w hotelu w Szczyrku przy ul. Wrzosowej. Większość zgłoszeń okazuje się fałszywymi alarmami. W zeszłym roku odnotowano kilkanaście podobnych wyjazdów.
Mieszkańcy sygnalizują, że interwencje są dla nich problemem. – Znowu? Muszą jechać ciężkie wozy bojowe, ryzyko dla samych strażaków i innych pojazdów na drodze, a dojazd do hotelu łatwy nie jest – komentuje internautka pod postem strażaków ochotników ze Szczyrku. – To staje się śmieszne, niech zrobią z tym porządek – dodaje inna. – Piękny hotel, ale te częste sygnalizacje PPOŻ i wyjazdy strażaków zaczynają być uciążliwe oraz stresujące dla mieszkańców – czytamy w kolejnym komentarzu.
Patrycja Pokrzywa, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Białej, podkreśla, że w ubiegłym roku odnotowano kilkanaście interwencji w obiektach użyteczności publicznej w Szczyrku, wyposażonych w systemy sygnalizacji pożaru. – Na szczęście w większości przypadków były to fałszywe alarmy, które mogły być spowodowane m.in. przypadkowym wciśnięciem ręcznego ostrzegacza pożarowego, nadmiernym zadymieniem w wyniku smażenia w restauracji czy nieumyślnym działaniem, jak chociażby zapalenie papierosa w toalecie – wyjaśnia rzeczniczka. Dodaje jednak, że system sygnalizacji pożaru nie zawsze wywoływał fałszywe alarmy. Zdarzały się sytuacje, gdy pozwolił on na szybkie wykrycie rzeczywistego zagrożenia i skuteczne opanowanie pożaru.