
Wyrok w/s wypadku w Kozach- 2. lipca
"Pragniemy, aby to wszystko się już skończyło, by móc w spokoju opłakiwać śmierć naszego ukochanego synusia Patryka"- mówił Dariusz Kućka, ojciec jednego z 10-latków, którzy zginęli na przejściu dla pieszych w Kozach. W procesie oskarżonej 21-letniej Karoliny Z., który odbywa się przed sądem rejonowym w Bielsku-Białej wysłuchano mów końcowych.Rozprawa rozpoczęła się od odrzucenia przez sędziego wniosku dowodowego obrony i oskarżonej, który miałby być uzupełnieniem opinii biegłego z zakresu toksykologii. Zdaniem sędziego Wojciecha Salamona nie miałaby ona znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, a jedynie przedłużyłaby proces.
Głos zabrali dzisiaj ojcowie dzieci, którzy są oskarżycielami posiłkowymi w procesie. Rodzice nie uwierzyli w żal oskarżonej. Oświadczenie, w którym przeprosiła ich za tragedię na drugiej rozprawie uznali za nieszczere i wymuszone. Obaj wyrazili żal, że ich synów próbowano przedstawić jako nieodpowiedzialne dzieci. Dariusz Kine przyniósł na rozprawę pęk medali, które wywalczył 10-letni Konrad oraz zniszczony plecak szkolny w biało-czerwonych barwach, który jego syn miał na sobie w chwili tragicznego zdarzenia. "Zostały nam medale, wielki ból i dziura w sercu. Ta dziura jest taka, jak w tym plecaku. Czy nie zasługujemy na szczere słowo "przepraszam" tylko na oświadczenie, które jest wynikiem kalkulacji z obroną?!"- pytał z płaczem ojciec. "Ogrom cierpienia, które nas dotknęło oskarżona zrozumie dopiero wtedy, gdy będzie miała własne dziecko"- mówił Dariusz Kućka. 10-letni Patryk, przyjaciel ze szkoły Konrada, jeździł z tatą w motocrossie, miał zdawać na kartę rowerową. "Mieszkając przy tej nieszczęsnej drodze, miałem okazję kilka razy reanimować ofiary wypadków. Syn wiedział, jak się w jej obrębie zachowywać"- mówił Dariusz Kućka.
W akcie oskarżenia są 2 zarzuty: prowadzenie samochodu pod wpływem środka odurzającego oraz doprowadzenie do wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Prokurator domaga się dla oskarżonej kary łącznej 9 lat pozbawienia wolności oraz dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów. Prokurator Dariusz Warzecha przekonywał, że bezpośrednią przyczyną wypadku była nadmierna prędkość pojazdu, którym jechała oskarżona- ok. 98 km/h przy obowiązującym ograniczeniu do 50 km/h oraz spóźniona decyzja o hamowaniu. Przypomniał też, że Karolina Z. była pod wpływem amfetaminy, którą zażyła rano po śniadaniu feralnego dnia, a Konrad i Patryk w ocenie biegłego przechodzili przez przejście dla pieszych normalnym krokiem. Badanie krwi oskarżonej, którego dokonano ponad 4 godziny po wypadku, wykazało obecność amfetaminy- 0,17 ug/ml.
Żadnych okoliczności łagodzących nie znalazł dla oskarżonej Andrzej Suchonek, pełnomocnik rodziców chłopców. Domaga się on zasądzenia najwyższej kary dla oskarżonej, zakazu prowadzenia pojazdów, podania wyroku do publicznej wiadomości oraz 50 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę dla każdego z oskarżycieli posiłkowych.
"Bycie po użyciu amfetaminy, a bycie pod jej wpływem, to dwie różne rzeczy"- mówiła Anna Englert, jeden z obrońców oskarżonej. Przypomniała, że lekarz pogotowia ratunkowego, który był na miejscu zdarzenia nie zauważył żadnych oznak, wskazujących na to, że oskarżona mogła być pod wpływem narkotyku. Co więcej, Karolina Z. została zwolniona z miejsca wypadku. Dopiero później została tam ponownie doprowadzona. Obrońca podtrzymała opinię, że chłopcy wbiegli na pasy, w związku z czym przyczynili się do wypadku. Obrona podkreślała, że oskarżona jest osobą młodocianą, nigdy wcześniej nie była karana. Zasądzona kara winna więc mieć w jej przypadku charakter wychowawczy. "Tej tragedii nie da się naprawić. (...) Pamiętajmy, że jest to przestępstwo nieumyślne"- mówił Rafał Bargiel, drugi obrońca. Mecenas Anna Englert wniosła o zmianę kwalifikacji czynów zarzucanych oskarżonej, m.in. o wykreślenie z aktu oskarżenia faktu, że Karolina Z. prowadziła auto pod wpływem środka odurzającego oraz wniosła o łagodny wymiar kary.
Głos zabrała sama oskarżona. 21-latka ponownie przeprosiła rodziny chłopców. "Nie przeprosiłam na pierwszej rozprawie, bo przeraził mnie ogrom tego wszystkiego- obecność mediów i publiczności. Jest mi naprawdę bardzo przykro. Wiem, że moje "przepraszam" nie wróci Państwu dzieci. Ja będą musiała z tym żyć"- mówiła Karolina Z.
Do tragicznego wypadku doszło w październiku zeszłego roku w Kozach. Kierująca autem marki Peugeot Partner 21-latka potrąciła na przejściu dla pieszych dwóch 10-letnich chłopców. Jeden z nich zginął na miejscu, drugi w szpitalu.
Wyrok w tej sprawie poznamy 2. lipca.
Posłuchaj audycji: