Buldożery burzą nam szkołę! [AKTUALIZACJA]
Wiadomości o takiej dramatycznej treści od rana wpływają na radiową skrzynkę. Piszą je rodzice uczniów prywatnej szkoły Europejczyk w Bielsku-Białej. Problem zaczął się jednak dużo wcześniej niż dzisiejszy poranek.Dzieje się to na prywatnym terenie po dawnej Befamie, wyznaczonym ulicami Michałowicza, Rejtana i Sikornik. Poprzedni właściciel, Centrum Biznesu Befama, sprzedał to miejsce obecnemu - firmie Resi Captal z Grupy Cavatina, która chce wybudować tam apartamentowce. W szkole uczy się 160 dzieci, obecnie zdalnie.
- Jako rodzice, mamy bardzo duże poczucie niesprawiedliwości. Odnosimy wrażenie, że staliśmy się częścią prawnych machlojek, oraz siłowej eksmisji, która mogłaby przypominać metody mafijne. A w samym centrum tej sprawy znajdują się nasze dzieci - to fragment innego.
Szkoła vs. deweloper
Ani z dyrektorką szkoły, ani z deweloperem nie udało nam się - póki co - skontaktować. Znamy jedynie treść oświadczeń, które już jakiś czas temu wydały obie strony. Co z nich wynika?
Szkoła stoi na stanowisku, że terminowa umowa najmu nieruchomości, zawarta jeszcze z Centrum Biznesu Befama wciąż jest ważna. Tłumaczy to tym, że umowa taka może być rozwiązana wyłącznie we wskazanych w niej przypadkach, a zmiana właściciela nieruchomości jako taki przypadek w dokumencie nie figuruje.
Ponadto szkoła otrzymała oświadczenie o rozwiązaniu najmu (19 sierpnia) podpisane przez osobę podającą się za prezesa CB Befama, jednak nie figurującą jako prezes tej spółki w Krajowym Rejestrze Sądowym. Zdaniem szkoły oświadczenie jest nieskuteczne, bo złożyła je osoba, co do której nie ma pewności, że jest prezesem. Deweloper zaś twierdzi, że umowa bezdyskusyjnie wygasła - jako umowa podnajmu, po wygaśnięciu głównej umowy najmu, a szkoła zajmuje lokal bezumownie.
Placówka szkolna uważa, że czas dany jej na przeprowadzkę - dwa miesiące - był zbyt krótki, przez co zmiana lokalizacji była niewykonalna. Druga strona podaje, że rozmowy ze szkołą zaczęły się już - faktycznie - w czerwcu. Deweloper miał zaproponować jej trzy różne lokalizacje wynajmu pod nową siedzibę, wraz z bezpłatnymi koncepcjami architektonicznymi przebudowy budynków i wnętrz. Szkoła miała tę propozycję odrzucić. Szkoła natomiast kategorycznie temu zaprzecza: - Nie jest to prawdą - czytamy w jej oświadczeniu.
Szkoła podaje też, że nie została poinformowana, iż w grudniu rozpoczną się prace rozbiórkowe na opisywanym terenie, jaki będą miały zakres i czy obejmą także ją. Ponadto placówka miała nie zostać uwzględniona w toku postępowania administracyjnego odnośnie wydania decyzji o pozwoleniu na budowę oraz rozbiórkę istniejących obiektów. Działanie to ma naruszać jej prawa jako najemcy i powodować wadliwość wspomnianej decyzji. Zdanie dewelopera jest takie, że decyzja o wyburzeniu jest w mocy.
Wedle opinii będącej w posiadaniu dewelopera, budynek zajmowany przez szkołę nie spełnia wymogów przeciwpożarowych, a jego stan techniczny i układ mogą zagrażać użytkownikom. Szkoła na to, że nie zostało to potwierdzone przez żaden z kompetentnych organów i jest to jej oczernianie.
Placówka zapewnia też o swoich staraniach w celu ugodowego załatwienia sprawy (mimo, że obecny właściciel odłączył jej media) i znalezienia nowej lokalizacji. Deweloper zaś przekonuje, że władze szkoły nie traktują sprawy z należytą powagą i dodaje, że liczy na rzeczowy dialog.
Sprawa oparła się m.in o bielski ratusz. Jako że to prywatna szkoła, prywatna inwestycja i prywatny teren miasto zaproponowało przeniesienie uczniów Europejczyka do miejskich szkół.
Głos nauczycielki
Przed chwilą skontaktowała się z nami nauczycielka z Europejczyka, Ewa Harat.
- Mieliśmy umowę najmu na określony czas. Nie pamiętam czy jest to 10 lat, więcej, czy mniej, ale okres jest długi. Dlatego też czekaliśmy z przeniesieniem, ponieważ nie mogliśmy wypowiedzieć umowy, bo musielibyśmy płacić czynsz za pozostały czas. Nie dostaliśmy również wypowiedzenia umowy z Befamy - twierdzi.
Wedle słów naszej rozmówczyni, deweloper miał zapewniać szkołę, że siłą jej z lokalizacji na terenie dawnej Befamy nie wyrzuci. Szkoła załatwiała więc nowe miejsce, do którego miała przenieść się na wiosnę.
- W zeszły piątek, w ciągu dnia, nagle wyłączono nam prąd, ogrzewanie i wodę. Dzieci i nauczyciele byli wtedy w szkole. Dzień wcześniej rozpoczęło się wyburzanie budynku przylegającego do szkoły. Deweloper tłumaczył wyłączenie mediów wynikającymi z wyburzenia względami bezpieczeństwa i zarządzeniem inspektoratu budowlanego - opisuje.
W trakcie weekendu trwały negocjacje dotyczące przywrócenia mediów, podczas których szkoła miała usłyszeć, że te zostaną włączone jeżeli przystanie na warunki dewelopera.
- Warunki te były nie do przyjęcia, więc się nie zgodziliśmy. Druga strona chciała również podpisania klauzuli, wedle której nie będziemy wypowiadać się na jej temat, nie będziemy mówić jak wyglądała sytuacja, a dyrekcja weźmie na siebie winę za stan aktualny - mówi.
Od poniedziałku dzieci uczą się zdalnie, a dzisiaj w nocy miało zacząć się wyburzanie. Deweloper przystąpił do niego, choć w szkole pozostał sprzęt: ławki, krzesła, szafy, pomoce naukowe, biblioteka, kuchnia, wyposażenie sekretariatu. Wcześniej nauczyciele starali się wynieść co się dało m.in. rzeczy osobiste dzieci.
Obecnie trwają poszukiwania lokalizacji, która pozwoli szkole dotrwać do wiosny, kiedy będzie mogła przeprowadzić się do stałej siedziby. - Jeżeli pozostaniemy przy nauce zdalnej, niedługo nie będziemy mieli kogo uczyć - uważa Ewa Harat. Nie wyklucza wystąpienia szkoły na drogę prawną.
Deweloper wysyła oświadczenie
W międzyczasie, na naszą wiadomość zareagowała Grupa Cavatina. - W załączeniu udostępniam oświadczenie, które zostało wydane jako jedyne w sprawie naszego stanowiska dotyczącego realizowanej przez Resi Capital inwestycji w Bielsku-Białej - napisał Łukasz Zarębski odpowiedziany za marketing i komunikację. Jest to to samo oświadczenie, co opisywane powyżej.
Aktualizacja, 06.12:
O sprawie rozmawialiśmy dzisiaj z zastępcą prezydenta miasta Przemysława Kamińskim. Oto jego komentarz. Posłuchaj
Posłuchaj audycji:
Nagranie 1