Izabela Janoszekśroda, 14 lutego 2024 18:14

Wyrok w sprawie podpalacza

Rok i sześć miesięcy ma spędzić w więzieniu 23-letni Tomasz W. To sprawca podpalenia przytuliska dla zwierząt Przystań Ocalenie w Ćwiklicach. Pełnomocniczka poszkodowanej fundacji mówi o "rażąco niskiej karze" i zapowiada apelację.Pożar jaki miał miejsce jesienią ubiegłego roku na terenie przytuliska w Ćwiklicach był największą tragedią w 20-letniej historii Przystani Ocalenie. W nocy 11 listopada na terenie przytuliska spaliły się całe zgromadzone tam na zimę zapasy słomy i siana dla zwierząt. W pożarze nikt nie ucierpiał, nie było także konieczności przeprowadzenia ewakuacji ani ludzi, ani zwierząt, ale straty materialne były ogromne.

Jak się okazało, ogień podłożył 23-letni mężczyzna, który w Przystani Ocalenie kiedyś pracował. Szef przytuliska wyciągnął rękę do mężczyzny na życiowym zakręcie, oferując mu pracę. Mężczyzna zwolnił się sam, półtora roku przed podłożeniem ognia. Policjanci szybko ustalili jego personalia, teren przytuliska jest objęty bowiem monitoringiem. Jego wizerunek zarejestrowały kamery. Mężczyzna przyznał się do winy.

Dziś w Sądzie Rejonowym w Pszczynie ogłoszono wyrok. Oskarżonego nie było na sądowej sali. Z relacji Dominika Nawy, szefa Przystani Ocalenie, wynika, że w trakcie pierwszej rozprawy nie okazał skruchy.

Sędzia Marcin Świtalski z kolei podkreślał dziś, że mężczyzna nie był w stanie wyjaśnić powodu, dla którego podpalił paszę dla zwierząt.

- Nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego zdecydował się na tego rodzaju zachowanie. Wręcz akcentował to, że wcześniej opiekował się tymi zwierzętami i nawet przed dokonaniem tego czynu nawiązywał z nimi kontakt - mówił sędzia. Posłuchaj

Wskazywał również na okoliczności łagodzące. Mężczyzna do tej pory nie był karany. - Oskarżony jest osobą na swój sposób nieporadną. Jest dotknięty upośledzeniem umysłowym. Jego działania i również wypowiedzi te w toku postępowania przygotowawczego i sądowego są niezborne. Częściowo się wzajemnie wykluczają. Oskarżony czasem nawet tego nie zauważa - argumentował sędzia Marcin Świtalski. Posłuchaj

Sąd skazał Tomasza W. na rok i trzy miesiący pozbawienia wolności za spowodowanie pożaru na terenie Przystani Ocalenie. Łączna kara za ten czyn, jak również za dwa inne: kradzież ciągnika oraz próbę kradzieży z włamaniem do jednego z mieszkań w Ćwiklicach, to rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności. Na poczet kary wliczony został okres tymczasowego aresztowania.

Sąd nałożył również na 23-letniego mężczyznę obowiązek naprawienia szkody na rzecz Fundacji Przystań Ocalenie poprzez zapłatę kwoty 55 tys. zł oraz zapłatę nawiązki na rzecz poszkodowanych w pozostałych sprawach.

Kara wymierzona przez sąd jest wyższa niż ta, o którą wnosił prokurator wnioskując zaledwie o ograniczenie, a nie pozbawienie wolności Tomasza W.

Pełnomocniczka Fundacji Przystań Ocalenie zapowiedziała jednak, po opuszczeniu sali rozpraw, złożenie apelacji od wyroku Sądu Rejonowego w Pszczynie. - Kara jest rażąco niska w stosunku do wagi popełnionych czynów – uważa adwokat Katarzyna Bonar.

Zaznacza, że Fundacji Przystań Ocalenie nie chodzi o podwyższenie kwoty, którą oskarżony ma wpłacić na rzecz organizacji w ramach odszkodowania. Pomijając kwestię, że fundacja szacuje swoje straty na 150 tys. zł, to ma niewielkie nadzieje na wyegzekwowanie od osoby uzależnionej od alkoholu i bez pracy, a obecnie przebywającej w areszcie, nawet 55 tys. zł. Zresztą sam sąd określił możliwości zarobkowe Tomasza W. jako "nikłe”. To dlatego zwolnił oskarżonego z poniesienia kosztów sądowych obciążając nimi skarb państwa.

Takie przestępstwo powinno być napiętnowane, a wyrok powinien być bardzo surowy – uważa Dominik Nawa. - Chodzi nam o tak zwaną prewencję ogólną aby w przyszłości inni, potencjalni naśladowcy wiedzieli, że takich rzeczy nie wolno robić i jest to obwarowane surową odpowiedzialnością karną – zaznacza Katarzyna Bonar. Posłuchaj

Prawdopodobnie, po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku, apelację złoży również obrońca Tomasza W. - Konrad Michoń.

Posłuchaj audycji:

Nagranie 1