
Najpierw powódź, teraz bitwa na pisma. Sprawa boiska stanęła na ostrzu noża?
Ubiegłoroczne powiedzie doszczętnie zniszczyły boiska Klubu Sportowego Międzyrzecze - i do dzisiaj takie pozostają. Władze klubu i rodzice stoją na stanowisku, że to gmina blokuje ich przywrócenie do stanu sprzed wielkiej wody. Gmina natomiast jest zdania, że wina leży po stronie klubu. Czy da się wyjść z takiego impasu?Klub szkoli młodych piłkarzy oraz młode piłkarki. Pod opieką ma około 150 dzieci. Do dyspozycji futbolistów i futbolistek były dwa boiska: treningowe i meczowe plus pomieszczenia w przylegającym do nich budynku. W czerwcu zeszłego roku woda zniszczyła mniej więcej 30 procent klubowych obiektów, we wrześniu zmiotła wszystko. Kiedy niecały rok temu rozmawialiśmy z władzami klubu, usłyszeliśmy, że oceną strat i kalkulacją kosztów naprawy ma się zająć specjalistyczna firma. Działacze liczyli też, że pieniądze z ubezpieczenia pomogą w odbudowie infrastruktury po powodzi. Pisaliśmy o tym tutaj: Wielka woda odebrała im boiskaTymczasem nie minął jeszcze rok, a władze Klubu Sportowego Międzyrzecze wystosowały list otwarty, z którego dowiadujemy się, że audyt oceniający straty i koszty został przeprowadzony przez biegłego sądowego z zakresu muraw i obiektów sportowych. Naprawa została wyceniona na około 380 tysięcy złotych. Gmina - jako właściciel obiektu - otrzymała ponad 130 tysięcy z tytułu ubezpieczenia, jednak pieniądze te nie zostały przekazane klubowi na naprawę szkód.
Klub postanowił więc skorzystać z programu Ministerstwa Sportu i Turystyki, adresowanego do klubów sportowych i gmin, które ucierpiały w powodzi. Dzięki wsparciu z projektu mógłby zostać wybudowany zupełnie nowy obiekt, do tego zabezpieczony przed skutkami powodzi. Środki z projektu pokryłyby 99 procent kosztów. Przygotowana została odpowiednia dokumentacja, ale - jak czytamy w liście - gmina nie dała zgody klubowi na aplikowanie o te środki. Sama też o nie nie aplikuje.
- Jeżeli gmina nie chce podjąć się tego zadania, zrealizujemy je sami, za jej zgodą. Do tego potrzebujemy odpowiednich dokumentów i przedłużenia umowy dzierżawy na 10 lat (tego wymaga Ministerstwo Sportu) - proponują w liście władze klubu.
Szefostwo klubu planuje też złożyć do Rady Gminy Jasienica oraz jej przewodniczącego petycję w tej sprawie. Znajdziecie ją TUTAJ
Arkadiusz Komraus, zastępca prezesa klubu, w rozmowie z Radiem Bielsko, powiedział: - Nie zależy nam na szumie, aferach, dyskredytowaniu kogokolwiek, czy szukaniu winnych. Nie. My chcemy mieć boisko i chcemy, jako stowarzyszenie, pracować spokojnie. Tylko tyle. Posłuchaj
Gmina także wydała swoje oświadczenie w tej sprawie. Czytamy w nim m.in , że boisko jest mieniem gminy, i z tego względu nie może ona przekazać środków z ubezpieczenia innemu podmiotowi - także klubowi, któremu boisko jest użyczane.
- W styczniu 2025 roku klub zwrócił się do gminy z wnioskiem, by mimo uzyskanego odszkodowania nie remontować boiska głównego. Dlatego gmina się wstrzymała. Intencją klubu było pozyskanie kilkuset tysięcznego dofinansowania i przebudowanie obiektu. Warto zaznaczyć, że boisko w obecnym stanie - po wykoszeniu i zwalcowaniu, zasianiu trawy można użytkować - do czasu przeprowadzenia bardziej zaawansowanych prac naprawczych. Odnosząc się do intencji pozyskania dofinansowania - aby o nie wnioskować gmina musiałaby zlecić przygotowanie projektu o wartości około 70 tysięcy złotych. Bez żadnej gwarancji uzyskania dofinansowania - czytamy dalej.
Całe oświadczenie dostępne jest TUTAJ
A w bezpośredniej rozmowie z Radiem Bielsko wójt gminy Jasienica, Janusz Pierzyna mówi, że ze względu na ukształtowanie terenu, boisko bywało już zalewane. Do tej pory jednak, za każdym razem, sytuacja szybko wracała do normy.
Mówi też o 73 tysiącach złotych dotacji udzielonej klubowi przez gminę na działalność sportową. Na zalanym boisku nie dało się grać, więc gmina udostępniła też klubowi orlika w Międzyrzeczu i halę sportową - za symboliczną złotówkę, aby zajęcia mogły się odbywać.
- Klub wykosił, o ile pamiętam, jedną-trzecią powierzchni. Pozostała część zarastała chwastami. W zaistniałej sytuacji nie będziemy czekać w nieskończoność, czy może pojawią się pieniądze z usuwania skutków powodzi czy może z ministerialnego programu. Tak, o to wszystko można się starać, ale warto byłoby najpierw przywrócić teren do stanu sprzed powodzi i z niego korzystać. Na dzień dzisiejszy teren jest gminny, a jeżeli ktoś wykonuje swoją działalność tak, jak wykonuje, to właściciel podejmuje decyzje. Jestem już umówiony z firmą, która doprowadzi wszystko do ładu. Trzeba jeszcze trochę zaczekać i będą widoczne efekty - zapowiada Janusz Pierzyna. Posłuchaj
Posłuchaj audycji:
Nagranie 1