Kładka nieduża, ale problem gigantyczny
Fot. bielsko.katowice.lasy.gov.pl
Beata SteklaBeata Stekla

Kładka nieduża, ale problem gigantyczny

Popularna wśród turystów kładka pod zaporą w Wapienicy, łącząca dwa brzegi rzeki o tej same nazwie została wyłączona z użytkowania ze względu na zły stan techniczny. Okazuje się, że przywrócenie przejścia w tym miejscu nie jest prostą sprawą. Przeciwnie, urasta do rangi piętrowego problemu angażującego wiele osób i instytucji.O tym, że kładka jest zamknięta poinformowało Nadleśnictwo Bielsko na samym początku tego roku i poprosiło użytkowników, aby uwzględnili to w swoich planach wycieczkowych. Jednocześnie Nadleśnictwo przekazało, że kładka jest planowana do remontu przez miasto Bielsko-Biała.

Tymczasem już jesienią zeszłego roku na konieczność modernizacji kładki zwracał uwagę w swojej interpelacji radny Konrad Łoś. Z odpowiedzi podpisanej przez wiceprezydenta Piotra Kucię wynika, że najpierw trzeba uregulować tytuł prawny do obiektu, bo nie należy on do miasta. Po drugie, z analizy technicznej kładki wynika, że jedyne rozwiązanie problemu to postawić nową. Według szacunków potrzeba na to 90 tysięcy złotych - a te miasto musi skądś wysupłać. Z tych dwóch powodów nie można określić terminu powstania nowej przeprawy.

Kwestię tytułu prawnego postanowił rozwikłać poseł Przemysław Koperski. W tym celu napisał do ministra rozwoju i technologii. Ten wskazał, że za grunt, na którym stoi kładka odpowiada Ministerstwo Klimatu i Środowiska - i Lasy Państwowe. Tymczasem ministerstwo klimatu również się od nich odżegnało. Podobnie jak Lasy Państwowe. Poseł ma jeszcze zamiar uderzyć w tej sprawie do ministra infrastruktury, odpowiedzialnego za Wody Polskie.

O tym, że kładka jest niedostępna informują turystów żółte tabliczki ostrzegawcze: "Zakaz wejścia - grozi zawaleniem". Wejście na przeprawę zabezpieczono też deskami i biało-czerwoną taśmą. Kilka dni temu skontaktował się z nami słuchacz zaniepokojony tym, że ludzie - mimo to - i tak z kładki korzystają.

- Apeluję do pana prezydenta, aby coś zrobił w tej kwestii. Jakieś minimalne zabezpieczenie, a jeżeli nie - to proszę, aby ją zburzyć, żeby nie korcić ludzi do przechodzenia - mówi. Posłuchaj

Nasz rozmówca uważa też, że rozwiązaniem byłoby, gdyby władze miasta wpłynęły na Aquę, aby udostępniła koronę zapory jako alternatywną przeprawę na drugą stronę rzeki (na czas załatwienia kwestii kładki). Bielskie wodociągi są jednak w tej kwestii nieprzejednane. Tak przynajmniej wynika z treści odpowiedzi jaką dostał na swoje pismo w tej samej sprawie Przemysław Koperski. 

Aqua poinformowała go, że udostepnienie korony jest niemożliwe z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że zapora znajduje się w strefie bezpośredniej ochrony ujęcia wody. Z tego względu obecność osób postronnych musi być tam ograniczona do minimum. Po drugie, stacja uzdatniania wody w Wapienicy jest elementem infrastruktury kluczowej i premier objął ją stopniem alarmowym BRAVO.

O sprawie rozmawialiśmy również z Wiesławem Majem, naczelnikiem Wydziału Gospodarki Miejskiej bielskiego ratusza, zajmującym się sprawą kładki. 

- Z początkiem roku zwróciliśmy się do Wód Polskich o zawarcie umowy na użytkowanie gruntów pokrytych wodami płynącymi w celu sformalizowania tytułu prawnego - bo musimy posadowić tam przyczółki nowego obiektu. Jeżeli tę umowę podpiszemy, przystąpimy do kolejnego kroku, czyli wykonania projektu  - opisuje sytuację. Posłuchaj

Nasz rozmówca dodaje, że ze względu na bezpieczeństwo miasto robi wszystko, aby jak najszybciej nową kładkę uruchomić, niemniej musi trzymać się przy tym przepisów.

Zapytany o możliwość udostępnienia korony zapory odniósł się do tej propozycji pozytywnie i zapewnił, że miasto będzie się starało podjąć ze spółką Aqua rozmowy w tym kierunku. 



Posłuchaj audycji:

Nagranie 1



Wiadomości Radia BIELSKO są dostępne w Google News - obserwuj nas!

Zobacz inne wiadomości tego autora: