Bielski odprysk afery HoReCa. "Zły to ptak co własne gniazdo kala"
Shutterstock.com
Beata SteklaBeata Stekla

Bielski odprysk afery HoReCa. "Zły to ptak co własne gniazdo kala"

Burza jaka rozpętała się wokół środków z KPO przyznanych w ramach konkursu HoReCa, dotyczy także Bielska-Białej. W mieście rozpoczął go poseł Konfederacji. Prezydent i przedsiębiorczyni wywołana przez posła do tablicy tłumaczą dlaczego nie ma racji.Projekt HoReCa miał być pomocą dla przedsiębiorstw z branż najbardziej dotkniętych pandemią (hotelarstwo, gastronomia, turystyka i kultura) na dywersyfikację, czyli różnicowanie działalności. Maksymalna kwota wsparcia wynosiła 540 tysięcy złotych i nie mogła przekroczyć 90 procent kosztów kwalifikowanych przedsięwzięcia.

Nad przeprowadzeniem konkursu i podziałem środków czuwali operatorzy. W przypadku województw łódzkiego, opolskiego i śląskiego operatorem tym została Agencja Rozwoju Regionalnego w Bielsku-Białej.

Na interaktywnej mapie beneficjentów projektu z Bielska-Białej widnieje około dwadzieścia podmiotów. Zobacz TUTAJ

Po tym jak wokół konkursu rozpętała się burza, poseł Konfederacji z Bielska-Biała Bronisław Foltyn zamieścił w mediach społecznościowych serię postów, w których wskazał właścicieli dwóch popularnych bielskich lokali jako tych, którzy przez powiązania z ratuszem i PO otrzymali pieniądze z HoReCa na m.in. rowery elektryczne z górnej półki i elektryczne deski surfingowe. Wskazał również, że miasto posiada większościowy pakiet akcji Agencji Rozwoju Regionalnego (72 procent). Poseł zorganizował nawet konferencję prasową na schodach bielskiego ratusza, podczas której mówił o tym wszystkim. Przypomnijmy, poseł Foltyn był niegdyś właścicielem kilku lokali w Bielsku-Białej i kandydatem na prezydenta miasta w ostatnich wyborach samorządowych. 

Niedługo po konferencji posła Konfederacji, na tych samych schodach i na ten sam temat, konferencję zorganizował poseł PiS, Przemysław Drabek. 

"Jeżeli poseł tak uważa - to jego problem"


- Wyobraźnia pana posła jest bardzo szeroka. Nie wiem dlaczego to robi, bo program dotyczy branży, którą on reprezentuje. Przecież jeszcze niedawno - choć zmieniło się to ze względu na mandat poselski - był właścicielem kilku restauracji. Zły to ptak, który własne gniazdo kala - powiedział nam prezydent Jarosław Klimaszewski, poproszony o komentarz względem wpisów posła Foltyna. 

Dodał, że daleki jestem od przypuszczeń, iż parlamentarzysta Konfederacji wykorzystuje sytuację, aby uprzykrzyć konkurencji życie. - Mam nadzieję, że większość beneficjentów skorzysta z tych środków. Większość jeszcze ich nie dostała, bo są one zwracane po zakupie - mówił. 

- Skoro są wątpliwości - będą kontrole, które sprawę wyjaśnią. Mam zapewnienie ze strony ARR, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurą. Jeśli się to potwierdzi, mam nadzieję, że  pan poseł będzie miał odwagę przeprosić za takie insynuacje - podkreślił nasz rozmówca.

- Podkreślam jeszcze raz: nawet gdybym chciał procedura  nie daje mi możliwości jakiejkolwiek decyzyjności przy przydzielaniu środków. Szczerze mówiąc dopiero z mediów dowiedziałem się, które firmy o jakie środki występowały. Jeżeli pan poseł uważa, że nie da się inaczej, nie da się normalnie - to już jego problem - kończy prezydent.

"Nie dostałam ani grosza"


Anna Kowalczyk jest właścicielką lokalu Happy Hours na Błoniach, której Bronisław Foltyn wytknął zakup elektrycznych desek surfingowych. W rozmowie z Radiem Bielsko Anna Kowalczyk mów, że to żaden zbytek, a dywersyfikacja firmy zgodna z założeniem konkursu

- Mało osób wie na czym polegała ta dotacja. Zajmuję się gastronomią, a nie było można wnioskować o nic związanego z tą branżą, musiało być coś innego. Jestem instruktorem różnych sportów: żeglarstwa narciarstwa, jestem ratownikiem wodnym, więc poszłam w dywersyfikację i mam wypożyczalnię sprzętów rowerowych, a teraz dołożyliśmy jeszcze sprzęty wodne. Deski to nisza poszukiwana przez klientów, więc dlatego je kupiliśmy, aby dodatkowo się zdywersyfikować. Jest to działalność na otwartym terenie, to sport i rekreacja, a więc coś czemu ewentualna pandemia zaszkodzi najmniej - mówi. 

Podkreśla, że sprzęt jest po to, aby go wypożyczać i na nim zarabiać. - Tak też się dzieje. Jesteśmy kontrolowani pod kątem - dodaje.

- Kolejna rzecz, która była niesprawiedliwa i myślę, że pan poseł Foltyn doskonale zdaje sobie z tego sprawę, to ta, że nie dostajemy tych pieniędzy z góry, Musimy je najpierw wyłożyć. Procedura jest taka, że dostajemy decyzję o przyznaniu dotacji, podpisujemy umowę i dopiero wtedy dokonujemy zakupu za własne pieniądze. Ponadto musiałam o tę dotację walczyć. Było to trudne zadanie, z milionem dokumentów i specjalnie wynajętą firmą, która pomogła w przygotowaniach - i jeszcze podlane trwogą czy się uda czy nie. Nikt mi w tym nie pomógł - podkreśla.  

Anna Kowalczyk: - Mam zaciągnięte kredyty, pożyczone pieniądze i za nie kupione deski. Z ARR dostaniemy zwrot, ale dopiero po weryfikacji i dokładnym sprawdzeniu dokumentów związanych zakupem. Na ten moment deski są kupione za prywatne pieniądze. Nie dostałam na nie grosza. A w związku z zaistniałą sytuacją i tym, że pieniądze na dotacje zostały wstrzymane tracę płynność finansową!

- Moja firma dostała pieniądze nie dlatego, że mamy układy. Bielsko jest małym miastem i pana prezydenta zna wiele osób. Równie dobrze mogłabym powiedzieć, że przyznano mi dotację dzięki panu posłowi Foltynowi, bo chodził do mojego lokalu i się znamy. Tak samo poseł Przemysław Drabek. Czy dostałam dotację dzięki nim? Nie. Tak samo nie dostałam jej dzięki prezydentowi. Ciężko na nią zapracowałam -mówi.  

"Dostaliśmy po tyłku, pomoc się należała"


- W czasie pandemii gastronomia, czyli branża, w której się poruszam była najdłużej zamknięta. Sięgnęliśmy wtedy dna, a nawet jeszcze niżej. Zresztą pan poseł przejął jeden z moich lokali, bo straciłam wtedy wszystko nie mając możliwości płacenia - opisuje. 

- Nigdy nie byłam na zwolnieniu lekarskim, nie pobieram świadczeń od państwa i był to pierwszy raz kiedy to państwo mi pomogło. Cieszyłam się, że mam szansę wyjść z sytuacji, która dla mnie i całej gastronomii oraz turystyki była bardzo ciężka. Ta pomoc się należała, bo my najdłużej byliśmy zamknięci i najbardziej dostaliśmy w przysłowiowy tyłek. I jeszcze długo będziemy się z tego się dźwigać. A to było coś, co nam w tym pomogło - mówi.  

- Sprawa dotacji zaczęła się za rządów PiS-u i teraz jest kontynuowana, więc nie jest tak, że nagle dostaliśmy te dotacje. Mam nadzieję, że ich wypłata ruszy, bo jeżeli zostaną zablokowane wiele przedsiębiorstw straci płynność finansową i po prostu padnie - uważa. 

Próbowaliśmy nawiązać kontakt z jednym z właścicieli drugiego z lokali wskazanych przez posła Konfederacji. Jak do tej pory bezskutecznie. 



Wiadomości Radia BIELSKO są dostępne w Google News - obserwuj nas!

Zobacz inne wiadomości tego autora: