Jak co dzień, jechali do pracy. Zginęło 30 osób.
Paweł ChudeckiPaweł Chudecki

Jak co dzień, jechali do pracy. Zginęło 30 osób.

Jak co roku o tej porze przypominamy o jednej z największych katastrof w ruchu lądowym do jakiej doszło w naszym kraju.
Mowa o wypadku na Wilczym Jarze w żywieckim Oczkowie, który wydarzył się 15 listopada 1978r. Zginęli w nim mieszkańcy powiatu żywieckiego, którzy jak co dzień jechali do pracy.
Dwa autobusy PKS – wpadły w poślizg, po czym runęły z wysokości 18 m z mostu  wprost do Jeziora Żywieckiego.
Autobusami, które spadły z mostu podróżowali górnicy zmierzający do kopalni KWK „ Brzeszcze , KWK „ Mysłowice” oraz lędzińskiej KWK „ Ziemowit”. Zginęło trzydzieści osób a tylko dziewięć udało się uratować.
Katastrofę w Wilczym Jarze upamiętnia tablica, postawiona tuż przy moście. Alfabetyczną listę zabitych otwierają i zamykają kierowcy: prowadzący pierwszy autobus – Józef Adamek – ojciec znanego boksera- Tomasza Adamka i drugi pojazd – Bolesław Zoń. Trzy najmłodsze ofiary miały po 18 lat, najstarsza – 48.

Dokument TVP Historia Nieznane katastrofy Wilczy Jar

 


Wiadomości Radia BIELSKO są dostępne w Google News - obserwuj nas!

Zobacz inne wiadomości tego autora: