Plac zabaw na Błoniach: opłata, regulamin i burza w internecie
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Pixabay/Andre_Rau
Beata SteklaBeata Stekla

Plac zabaw na Błoniach: opłata, regulamin i burza w internecie

Za korzystanie z prywatnego placu zabaw na bielskich Błoniach, będącego częścią działającego tam obiektu gastronomicznego, właścicielka żąda opłaty. Oburzyło to jednego z odwiedzających to miejsce tak bardzo, że dał temu wyraz w serwisie Wykop.pl. Właścicielka nie ukrywa zdziwienia taką reakcją. – Opłata jest normalną i całkowicie uzasadnioną sprawą za fajną atrakcję – uważa.Wpis w serwisie brzmi tak: „Na głównym placu Błoni pojawił się płatny, ogrodzony plac zabaw. Co w tym dziwnego? To, że został postawiony przez prywatny lokal gastronomiczny ‘Happy Hours’ i znajduje się na terenie publicznym. Wejście kosztuje 15 zł (na plac zabaw!), co oznacza, że za zabawę dzieci w ‘publicznym’ miejscu trzeba teraz płacić. A jeżeli ktoś nie chce lub nie może zapłacić? Cóż – musi obejść się smakiem i patrzeć przez siatkę.” Autor dodaje, że opisana sytuacja „urąga idei wspólnej przestrzeni publicznej”.

Anna Kowalczyk, właścicielka Happy Hours, nie zgadza się z taką opinią.

– Zarówno w Polsce, jak i na świecie przedsiębiorcy dzierżawią od miast tereny, tworzą tam od podstaw swoją ofertę i pobierają za nią opłaty. Nie ma w tym niczego niezwykłego. Powyżej jest miejski, bezpłatny plac zabaw i ktoś, kto nie chce płacić, może z niego korzystać. Jeżeli natomiast chce usiąść na ławce i mieć pewność, że dziecko przebywa na ogrodzonym terenie, który jest doglądany i sprzątany, wtedy wnosi opłatę – mówi. Posłuchaj

Podkreśla też, że lokal, którego częścią jest plac zabaw, zajmuje niewielką część Błoni, więc pozostaje jeszcze bardzo duży obszar, z którego dzieci oraz dorośli mogą korzystać bezpłatnie. – Zatem nie jest tak, że zajmujemy przestrzeń, z której ludzie mogliby korzystać nie płacąc – argumentuje. Posłuchaj

Anna Kowalczyk zaznacza, że plac zabaw został stworzony od podstaw. – Kupiliśmy ekologiczne zabawki. Urządzenia te w trakcie użytkowania ulegają zniszczeniu, więc trzeba je na bieżąco serwisować. Po ostatnich deszczach musieliśmy uzupełnić piasek w piaskownicach, podobnie jest z kulkami w basenie kulkowym. To wszystko oznacza niemałe koszty. Do tego dochodzi osoba, która w weekendy czuwa nad porządkiem i dziećmi. Dlatego 15 złotych – za cały dzień, bez ograniczeń czasowych – to opłata symboliczna, która i tak nie pokrywa wszystkich wydatków związanych z funkcjonowaniem placu – tłumaczy.

Nasza rozmówczyni dodaje, że jej lokal ma bogatą ofertę bezpłatnych wydarzeń w postaci różnorodnych imprez czy warsztatów, więc tym bardziej dziwi ją szum, jaki powstał wokół opłaty za plac.

Autor wpisu na Wykopie nie pozostawił też suchej nitki na regulaminie placu zabaw, który faktycznie zawierał błędy ortograficzne. – Biję się w piersi. Stworzył go mój pracownik, który zalicza się do grupy osób z dysleksją. Z tego względu wkradły się błędy. Moja wina, że zawierzyłam i nie przeczytałam go wcześniej. Oczywiście wadliwy regulamin został już zdjęty, a za kilka dni jego miejsce zajmie nowy, z poprawną ortografią – zapowiada Anna Kowalczyk. Posłuchaj



Posłuchaj audycji:

Nagranie 1

Nagranie 2

Nagranie 3



Wiadomości Radia BIELSKO są dostępne w Google News - obserwuj nas!

Zobacz inne wiadomości tego autora: