Zginęło 8 osób. Początek procesu ws. wybuchu w Szczyrku
Fot. Beata Stekla
Beata SteklaBeata Stekla

Zginęło 8 osób. Początek procesu ws. wybuchu w Szczyrku

Dzisiaj przed bielskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces w sprawie wybuchu gazu w Szczyrku.Doszło do niego 4 grudnia 2019 roku przy ulicy Leszczynowej. Wybuch zniszczył 3-kondygnacyjny budynek i pozbawił życia osiem osób, w tym czworo dzieci. 19 kolejnych zostało narażonych na utratę zdrowia lub życia. Wybuch był skutkiem uszkodzenia gazociągu średniego ciśnienia, do którego doszło w efekcie odwiertu dokonanego feralnego dnia pod ulicą Leszczynową. 

Szef firmy, która zleciła odwiert, operator wiertnicy oraz jego pomocnik są oskarżeni o  spowodowanie katastrofy, w wyniku której śmierć poniosło osiem osób, spowodowane zostało zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach. Grozi im za to do 12 lat więzienia. 

Pozostali oskarżeni odpowiedzą za nieprawidłowości przy rozbudowie sieci gazowej, nieumyślne spowodowanie katastrofy oraz podżeganie do składania fałszywych zeznań jednego ze świadków. Grozi za to do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Proces otworzyło odczytanie aktu oskarżenia przez prokurator Lucynę Stebelską. Następnie doszło do przesłuchania oskarżonego Romana D., szefa firmy zlecającej odwiert. Ten potwierdził wcześniej złożone zeznania i nie przyznał się do czynów, o które jest oskarżany. Przez resztę czasu odpowiadał na pytania prokurator, sędziego Pawła Kudelskiego oraz obrońcy Andrzeja Hermana.

Z jego wypowiedzi wynika, że o istnieniu gazociągu wiedział od mieszkańców. Nie był jednak świadomy, że jest on już podłączony do sieci i wypełniony gazem. Świadomości tej nie miał, gdyż na mapach, które posiadał był on zaznaczony nie jako istniejący, ale jako projektowany. Roman D. podkreślał także, że gazociąg był położony głębiej niż zazwyczaj, bo na głębokości 140 centymetrów. Miał być też przesunięty o 40 centymetrów w poziomie, względem tego co figurowało w mapach.

- Stała się wielka tragedia. Osoby, które wykonywały przyłącze gazu nie zrobiły nic w kierunku, aby powiadomić mnie lub kogokolwiek innego o tym, jak gazociąg został poprowadzony - mówił. 

- Mój klient nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów - i jest w tej postawie spontaniczny i konsekwentny. Złożył dzisiaj obszerne wyjaśnienia, które w mojej ocenie uzasadniają jego głębokie przekonanie, a także - nie ukrywam - przekonanie obrońcy o braku jego winy - komentował Andrzej Herman. Posłuchaj

- Istotą tego procesu jest to, aby do takich tragedii już nie dochodziło - mówiła Ewa Stępniewicz-Kwaśny, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. Posłuchaj


Posłuchaj audycji:

Nagranie 1

Nagranie 2



Wiadomości Radia BIELSKO są dostępne w Google News - obserwuj nas!

Zobacz inne wiadomości tego autora: