To nie jest kąpielisko...
Izabela JanoszekIzabela Janoszek

To nie jest kąpielisko...

Mieszkańcy chcą zaalarmować Główny Inspektorat Ochrony Środowiska o bombie ekologicznej w Czechowicach-Dziedzicach. W mieście i okolicy wiedzą o niej wszyscy od lat. Niestety, niewiele z tego wynika.O ekologicznej bombie czyli składowisku odpadów niebezpiecznych znajdujących się przy ul. Pionkowej, na terenie, na którym prowadził kiedyś działalność Wydział Terpen Rafinerii Czechowice, informowaliśmy wiele razy. Między innymi przy okazji interwencji posła Lewicy Przemysława Koperskiego TUTAJ.
 
Później gdy po katastrofie ekologicznej, w wyniku której umarło życie w Odrze, wszczął alarm Mikołaj Siemaszko z grupy Czechowiczanie dla przyrody. Ostrzegał, że odpady składowane przy Pionkowej mogą zagrozić rzece Wiśle.
 
Na miejscu byli strażacy i pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Nie stwierdzono jednak wtedy zagrożenia dla środowiska. Substancja, która wyciekła z mauzerów, zdaniem służb, nie przedostała się do miejscowego potoku, który wpływa do rzeki Białej (a ta do Wisły). Informowaliśmy o tym rok temu TUTAJ.
 
Teraz, po pożarze składowiska toksycznych odpadów w okolicach Zielonej Góry, gdy problem składowisk z odpadami niebezpiecznymi stał się głośny, Mikołaj Siemaszko pyta: czy, a może kiedy Czechowice-Dziedzice będą drugą Zieloną Górą?
 
Przypomina, że na terenie przy ul. Pionkowej znajduje się co najmniej 21 572 ton odpadów niebezpiecznych (to m.in. odpady kwasów tłuszczowych, kwasu siarkowego, gliceryny odpady ropopochodne).
Obecnie czekamy, aż samo zacznie się palić lub beczki całkiem zgniją i zasilą swoją zawartością pobliską rzekę, która wpada do Wisły – konkluduje smutno Mikołaj Siemaszko.
 
Tych, którzy jednak nie chcą bezczynnie czekać na katastrofę, działacz zachęca do poinformowania o problemie - w ten weekend (12-13 sierpnia) - Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Można to zrobić korzystając z linku zamieszczonego TUTAJ. 
Zasypane GIOŚ zgłoszeniami daje, być może, szansę na rozwiązanie problemy przy ulicy Pionkowej.

A na czym ten problem polega? Dlaczego niebezpieczne odpady, w tym łatwopalne i żrące, nie zostały usunięte?
 
Nieruchomość po Terpenie należy do Skarbu Państwa. Została jednak przekazana w wieczyste użytkowanie prywatnej firmie, która dzierżawi czy też dzierżawiła części nieruchomości różnym podmiotom gospodarczym.
 
Dlatego na działce przy ul. Pionkowej 8 znajdują się nie tylko odpady po byłej czechowickiej rafinerii, ale też zgromadzone później przez podmioty prywatne. Te pierwsze, staraniem starosty bielskiego, zostały wpisane na listę historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi prowadzoną przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Doszło do tego w grudniu 2021 r.
 
- Od tej decyzji odwołał się wieczysty użytkownik tego gruntu. Obecnie sprawa oczekuje na rozstrzygnięcie w drugiej instancji – informuje Starostwo Powiatowe w Bielsku-Białej.
 
Jednym z podmiotów, które pozostawiły odpady na terenie przy ul. Pionkowej w Czechowicach-Dziedzicach był przedsiębiorca, któremu starosta najpierw wydał, a później cofnął zezwolenie na zbieranie odpadów.
 
- Starosta prowadził, leżące w granicach jego kompetencji, administracyjne postępowanie egzekucyjne, zmierzające do wyegzekwowania obowiązku usunięcia zgromadzonych odpadów wobec przedsiębiorcy - sprawcy nagromadzenia części odpadów przy ul. Pionkowej 8 w Czechowicach-Dziedzicach. Obecnie prowadzone jest jednak w stosunku do ww. podmiotu sądowe postępowanie upadłościowe, w związku z czym prowadzone wcześniej przez Starostwo Powiatowe w Bielsku-Białej administracyjne postępowanie egzekucyjne uległo umorzeniu z mocy prawa, nie doprowadzając do oczekiwanego przez nas pozytywnego skutku – podaje starostwo.
 
Obowiązek likwidacji składowiska spoczywa na sprawcy zanieczyszczenia lub władającego gruntem, na którym odpady pozostawiono. W tym wypadku oba podmioty: zarówno użytkownik wieczysty terenu, jak i przedsiębiorca deponujący odpady, są znane… Problem pozostaje jednak nierozwiązany.
 
O  wypracowanie rozwiązań finansowych, prawnych i organizacyjnych niezbędnych do zapewnienia niezwłocznego i skutecznego eliminowania zagrożeń dla życia lub zdrowia ludzi albo środowiska, powodowanych przez nielegalnie deponowane odpady niebezpieczne zwróciła się, w tym roku, do Ministra Klimatu i Środowiska Najwysza Izba Kontroli. NIK prowadziła kontrolę wysypisk odpadów niebezpiecznych w ubiegłym roku.
 
Jak podaje TVN24, w całej Polsce jest ponad 400 składowisk odpadów niebezpiecznych! Zwykle ciężar utylizacji odpadów spada na samorządy. Gminy z kolei nie mają na ten cel pieniędzy. To ogromne koszty, sięgające nawet kilkudziesięciu milionów złotych. Rzecznik Praw Obywatelskich apelował (w 2019 roku) do Narodowego Funduszu Ochrony Środowisko o wparcie działań samorządów. Na razie wsparcie owo jest znikome…


Wiadomości Radia BIELSKO są dostępne w Google News - obserwuj nas!

Zobacz inne wiadomości tego autora: