Ratownicy protestują. Domagają się podwyżek
Joanna Wieczorek-TycJoanna Wieczorek-Tyc

Ratownicy protestują. Domagają się podwyżek

Wczoraj o 16.00 ratownicy medyczni w całej Polsce rozpoczęli protest. Godzina ma być symbolem kwoty o jaką walczą. To 1600 złotych brutto podwyżki, rozłożone na kilka etapów.Ratownicy zaznaczają, że protest nie jest wymierzony ani w pacjentów, ani w pracodawcę. Protest ma odczuć rząd, od którego domagają się podwyżek płac. - Chcemy, by rząd nie tylko o nas słyszał, ale żeby nas także zauważył. Ostatecznością będzie strajk głodowy - zapowiada Krzysztof Wilczek z Przyzakładowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych w Bielsku-Białej. Ratownicy są zdeterminowani i mówią, że jeśli protest nie przyniesie skutku, zapowiadają zaostrzenie formy.

- Są to pieniążki, które ok. 2 lata temu wywalczyły również pielęgniarki, tzw zembalowe. 1600 złotych - 4 x 400 złotych, jest to kwota brutto. Ministerstwo zaproponowało nam na spotkaniu w kwietniu 2 x 400 - i co najważniejsze - jest to kwota brutto, czyli ok. 230 złotych "na rękę" - komentuje dalej Wilczek.

Każdy kto ma choć trochę wyobraźni, jest w stanie uświadomić sobie poziom obciążenia psychicznego i fizycznego ratowników. To oni są pierwszą grupą paramedyków, która pojawia się na miejscu wypadku. Zawód trudny i jeśli warunki płacy się nie zmienią, fachowcy z tej dziedziny odpłyną nam do pracy na Zachód, gdzie warunki są o niebo lepsze. Posłuchaj.

Póki co oflagowane zostaną karetki i stacje pogotowia. Ratownicy będą prowadzili akcję informacyjną. Zamiast czerwonych koszulek założą czarne ze znakiem protestu. Średnie wynagrodzenie ratownika zaczynającego pracę w tym zawodzie to około 2 tys. złotych na rękę.

Posłuchaj audycji:

Nagranie 1



Wiadomości Radia BIELSKO są dostępne w Google News - obserwuj nas!

Zobacz inne wiadomości tego autora: