Rozmnażaniu mówię NIE!!!

Rozmnażaniu mówię NIE!!!


Marzec był miesiącem ogólnopolskiej akcji sterylizacji psów i kotów. Myślę, że na ten temat napisano już naprawdę wiele. Aspekty medyczne pozostawiam weterynarzom. Kwestię zmian w osobowości też myślę, że już roztrząsano wielokrotnie.
Osobiście mam wszystkie psy wykastrowane i nie miały związanych a tym żadnych problemów zdrowotnych, nie zmieniły się w osowiałe kapcie i nie utyły. Są nadal radosnymi czterołpkami, tyle, że nie mają niezaspokojonej potrzeby kopulacji i nie reagują nadpobudliwością na unoszący się okresowo zapach sprawiający, że ogrodzenia nie są żadną barierą a „w głowie szum”.

I mimo, że namawiam gorąco wszystkich swoich klientów do sterylizowania swoich czworonogów, to przede wszystkim namawiam do „nierozmanżania”.

Mitem jest stwierdzenie, że suka powinna mieć raz szczenięta – „tak dla zdrowotności”. To w żaden sposób jej zdrowia nie poprawia, nie zapobiega też przyszłym urojonym ciążom. Sprawia natomiast, że na świecie pojawia się kilka szczeniaków, które muszą znaleźć dom.

Jeżeli jakimś cudem uda się wszystkie umieścić u nowych właścicieli, to potem ich los bywa różny. Zdarza się, że trafiają do kolejnych rodzin, przechodząc z rak do rąk – w końcu lądują w schronisku albo giną pod kołami samochodów, bywają też głodzone i bite, błąkają się samotnie po lasach, lub zamarzają przywiązane do drzewa.

Ktoś może powiedzieć, że przesadzam. Nie wydaje mi się. Mam to szczęście, że pracuję z odpowiedzialnymi osobami – właścicielami, którzy, aż do przesady dbają o swoje psiaki – starają się je wychować i pomóc im, kiedy mają problemy. Ale tylko część psiej populacji ma to szczęście. Wystarczy pojechać do schroniska dla bezdomnych zwierząt, albo wpisać w wyszukiwarkę adopcje psów czy kotów –wtedy widać obraz rzeczywistości. A wszystko to ma swój początek w niekontrolowanym rozmnażaniu. Bo tak fajnie mieć własne szczeniaki – jednego sobie zostawię, drugiego weźmie sąsiad, a resztę też ktoś pokocha. Gdyby jednak tak było, nie byłoby akcji „PRZYGARNIJ ZWIERZAKA”.


I nie jest też prawdą, że tylko kundelki żyją w schroniskach – nic bardziej mylnego!!! Jest tam cała masa labradorów, beagli, syberianów, owczarków niemieckich, małych jamników, spanieli czy yorków. Niektórzy chcą sprzedażą szczeniąt podreperować budżet domowy – oszczędzają często na szczepieniach. Bywa, że maluchy, które się szybko nie sprzedały trafiają do schroniska i tam umierają na choroby wirusowe, przed którymi nie zostały zabezpieczone.

Dlatego bardzo proszę i apeluję – sterylizujcie swoje psy, a jeżeli już ktoś nie da się na to namówić – to nie rozmnażajcie!!!

Jedna wizyta w schronisku, albo na stronie adopcyjnej powinna otworzyć oczy. Te psy, które szukają domów bardzo często urodziły się tylko dlatego, że ktoś miał taki kaprys. Jeżeli natomiast ktoś lubi liczby radzę wziąć ołówek i policzyć. Jeżeli z każdego urodzonego z naszej suczki miotu jedna suczka zostanie mamą i urodzi załóżmy 3 szczeniaki to po 5 latach mamy od kilku do kilkunastu szczeniaków, za które jesteśmy w pewnym sensie odpowiedzialni. Aż strach pomyśleć ile to będzie psów w skali całego kraju…

Ania Jastrzębska
www.4lapki.eu