Pilot nie zawinił. To był nieszczęśliwy wypadek
Magda FritzMagda Fritz

Pilot nie zawinił. To był nieszczęśliwy wypadek

To był nieszczęśliwy wypadek, a pilot paralotni nie przyczynił się do śmierci 52-letniego mieszkańca Wisły- uznała bielska prokuratura rejonowa umarzając śledztwo w sprawie zdarzenia na stoku Skrzycznego. Wypadek wydarzył się latem w sobotnie popołudnie podczas rekreacyjnych lotów paralotnią.
Jak ustaliła prokuratura, do zdarzenia doszło po wylądowaniu paralotni. Pilot, osoba doświadczona z licencją zawodniczą od 1994 r. utrzymywał skrzydło paralotni nad głową dzięki podmuchom wiatru. W pewnym momencie podbiegł do niego pokrzywdzony, po czym pociągnął go powodując start. 52-latek nie został jednak na ziemi, rozpoczął lot z pilotem, trzymając się uprzęży paralotni. Lot obu mężczyzn trwał ok. 2 minut, po czym pokrzywdzony puścił uchwyt uprzęży i zsuwając się wzdłuż ciała pilota spadł na ziemię na niezabudowany teren poniżej schroniska na Jaworzynie. Mimo reanimacji zmarł.
Biegły z zakresu lotnictwa stwierdził, że lot odbywał się na terenie w większości obrośniętym roślinnością uniemożliwiającą wylądowanie. Wyczynowa paralotnia była przystosowana do lotu z jedną osobą. Masa drugiego mężczyzny powodowała, że mimo nawet silnego wiatru pilot nie mógł przejść do lotu wznoszącego i wrócić na lotnisko.
"Wszelkie działania pilota paralotni należy uznać za właściwe i racjonalne, mające na celu jak najszybsze wylądowanie i zakończenie lotu. Pilot nie przyczynił się w żaden sposób do skutku zdarzenia w postaci zgonu pokrzywdzonego"- czytamy w ustaleniach bielskiej prokuratury.
W sprawie wypowiadał się też biegły lekarz sądowy, przesłuchano świadków. Ustalono, że zmarły chciał pomóc w wykonaniu startu, a jego śmierć była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.

 

 



Wiadomości Radia BIELSKO są dostępne w Google News - obserwuj nas!

Zobacz inne wiadomości tego autora: