Chory zostawiony sam sobie- AKTUALIZACJA
Magda FritzMagda Fritz

Chory zostawiony sam sobie- AKTUALIZACJA

Poważnie chory mężczyzna w mieszkaniu bez ogrzewania i szyb we wszystkich oknach. Właśnie wrócił ze szpitala. "Jak łazarz. Boję się, że tego nie przeżyje, robi się coraz zimniej"- mówi sąsiadka, która próbuje pomóc 61-letniemu bielszczaninowi. Pan Andrzej jest schorowanym człowiekiem, od kilku lat po śmierci żony żyje samotnie w starej kamienicy. Ma rentę, dotychczas pracował na portierni, jako ochroniarz. Ponad rok temu w jego mieszkaniu był pożar, którego ślady widać do dzisiaj. Pomagał mu wtedy Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.
W zeszły piątek mężczyznę po zawale przywieziono ze szpitala do domu. W tym samym dniu jego sąsiadka dzwoniła do MOPS, ale nikt się nie pojawił, mimo że mężczyzna jest pod opieką pracownika socjalnego. Zdesperowana napisała e-maila z prośbą o pomoc do naszej redakcji. "Nie wiem, jak podać insulinę. Nigdzie na wypisach z szpitala nie jest to napisane. Od piątku nie jest ona podawana"- czytamy we wstrząsającej wiadomości. Posłuchajcie.
Sąsiadka chorego samotnie wychowuje dwójkę dzieci, sama korzysta z pomocy społecznej. Jak podawać insulinę choremu na cukrzycę pokazała jej lekarka z hospicjum im. św. Kamila, gdzie kobieta zadzwoniła po pomoc. "Tylko tam zareagowali i pomogli. Pozostali mówią, że nic nie mogą"- mówi nasza rozmówczyni.
Z mężczyzną jest kontakt, ale nie zawsze można się dogadać. Pytany o rodzinę, mówi, że ma kogoś niedaleko i podaje numer telefoniczny do... Zamościa. "Nie wie, jaki dzisiaj dzień jest, czy rok. Tak jest od kilku lat, nie po tym wylewie. To jest schorowany człowiek, pan Andrzej nigdy nie pił alkoholu"- mówi sąsiadka. Dodaje, że chory ma mieć za 3 tygodnie operację. "Tylko, że nie bardzo wie na co. Raz mówi o guzie, raz o bajpasach. Mnie, jako obcej osobie lekarz i tak nic nie powie"- mówi bielszczanka.
Zapytaliśmy w bielskim MOPSie, dlaczego mimo telefonu do ośrodka, nikt nie zainteresował się sytuacją mężczyzny. Mirosława Wacławska, kierownik pracowników socjalnych była zaskoczona. "Nie mam wiadomości, żeby ktoś zgłaszał nam taką informację. To dla nas pierwsze zgłoszenie, interwencję podejmiemy natychmiast. W tej chwili pracownik socjalny pójdzie w teren przeprowadzić rozeznanie. Podejmiemy stosowne działania, żeby zabezpieczyć tego człowieka"- mówi Wacławska. Czy jest szansa umieścić mężczyznę w domu opieki społecznej? "Nie byłam na miejscu, nie jestem w stanie na razie odpowiedzieć"- mówi szefowa pracowników socjalnych.
Teresa Kuś, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bielsku-Białej obiecuje wyjaśnić tą bulwersującą sprawę. "Z dokumentów rzeczywiście wynika, że ostatni raz rok temu udzielaliśmy wsparcia temu panu. Później nie kontaktował się z nami. W tej chwili pracownik socjalny zaprzecza, że był jakikolwiek kontakt telefoniczny, że sąsiadka zgłaszała potrzebę wsparcia dla tego pana. Na pewno będę to wyjaśniać, jesteśmy w stanie to sprawdzić"- zapewnia Kuś. 
Po naszej interwencji pracownicy ośrodka byli u pana Andrzeja. Jaka pomoc zostanie mu udzielona, będziemy się tym interesowali. 
AKTUALIZACJA- piątek 09.10
Zawinił pracownik MOPSu, wobec którego zostaną wyciągnięte konsekwencje. "Pracownica socjalna okłamała nas, mówiąc że nikt nie się nie kontaktował w tej sprawie. Pan Andrzej nie powinien przebywać w takich warunkach. Nie wiadomo, jakby to się skończyło, gdyby nie Państwa reakcja"- mówi Teresa Kuś, wicedyrektor bielskiego MOPS. Sprecyzujmy, gdyby nie reakcja sąsiadki schorowanego mężczyzny. Pan Andrzej został przed południem zabrany do domu pomocy społecznej, gdzie ma opiekę. Mężczyzna czeka na kolejną operację.

Posłuchaj audycji:

Nagranie 1



Wiadomości Radia BIELSKO są dostępne w Google News - obserwuj nas!

Zobacz inne wiadomości tego autora: