Wyjaśnić sprawę przyszpitalnej spalarni!
Magda FritzMagda Fritz

Wyjaśnić sprawę przyszpitalnej spalarni!

Mieszkańcy boją się o swoje zdrowie i życie. Gorąco było na dzisiejszej sesji rady miejskiej w Bielsku-Białej. Władze gminy zapowiedziały konkretne działania w sprawie spalarni, działającej przy szpitalu wojewódzkim pod Szyndzielnią.

Zaczęło się od wystąpienia posła Stanisława Pięty, do którego mieszkańcy Cygańskiego Lasu zwrócili się o pomoc. Przyszpitalną spalarnię prowadzi od ok. roku zewnętrzna firma, która wygrała przetarg na tę działalność. Jak poinformował parlamentarzysta, według planu gospodarki odpadami dla woj. śląskiego, przyjętego przez Sejmik Województwa Śląskiego w 2012 r. w bielskiej spalarni mogą być utylizowane wyłącznie odpady medyczne i weterynaryjne, a jej moc przerobowa to 650 ton odpadów na rok. Tymczasem w marcu bieżącego roku, marszałek województwa śląskiego zwiększył tę moc przerobową ok. czterokrotnie! "W decyzji marszałka podana jest wydajność  roczna tej instalacji, to 2400 ton. Prawdą jest, że jak do tej pory wszystkie kontrole nie wykazały przekroczenia nrom. Mieszkańcy Mikuszowic Śląskich jednak uważają, że spalarnia jest informowana o planowanych kontrolach i może się do nich przygotować. Spalarnia pracuje obecnie na 60-70 proc. swoich możliwości, a więc wedle tego pozwolenia może ono jeszcze wzrosnąć"- mówi poseł Pięta.
Wystąpienie posła zakończyło się oklaskami mieszkańców. Potem, po krzykach z galerii sali sesyjnej, do głosu została dopuszczona Wanda Kiereś. "Jesteśmy po prostu truci. Spalarnię powinno zamknąć się jeszcze dziś"- posłuchajcie mieszkanki Mikuszowic Śląskich. Zdaniem mieszkańców, zwiększył się też zakres spalanych odpadów. Niektóre argumenty starał się podważyć Ryszard Batycki, przewodniczący rady miejskiej, który jest dyrektorem szpitala. "Taka działalność jest monitorowana pod każdym względem"- mówił. Prowadzenie obrad sesji przejął później jeden z jego zastępców.
Henryk Juszczyk, pełnomocnik prezydenta miasta który mieszka 300 m od spalarni, potwierdza, że z instalacji wydobywa się nie "mgiełka", a czarny dym, który widać na zdjęciach zrobionych przez mieszkańców. "Oczywiście, trudno mi mówić o jego zawartości"- dodaje Juszczyk. Słowo "przerażające"  padło kilka razy z ust radnych. "To jest podstocze, jeśli chcemy być turystycznym miastem, to takich rzeczy nie powinno być"- mówi radna Grażyna Staniszewska. Jak zauważył Przemysław Drabek, wiceprzewodniczący rady miejskiej należy sprawdzić, czy decyzja marszałka została wydana zgodnie z prawem. Prezydent Jacek Krywult zapowiedział interwencję u marszałka w tej sprawie. 

Rozwiązaniem problemu zainteresowana jest sama firma, która prowadzi spalarnię. Chce ona zorganizować spotkanie na terenie instalacji z zainteresowanymi stronami. "Żaden z mieszkańców do nas nie napisał w tej sprawie. Nie mamy nic do ukrycia. W spalarni jest ciągły monitoring, nie wyobrażam sobie jakbyśmy mogli wpływać na dane podczas kontroli"- mówi Paweł Wojciechowski, prawnik firmy, która ma pozwolenie na prowadzenie działalności na tej instalacji do 2024 r.
foto: zdjęcie nadesłane do naszej redakcji z biura posła S. Pięty

Posłuchaj audycji:

Nagranie 1



Wiadomości Radia BIELSKO są dostępne w Google News - obserwuj nas!

Zobacz inne wiadomości tego autora: